Od dawna wiadomo, że umiejętność, jaką jest medytacja, ma pozytywne działanie na ludzki umysł i ciało. Od wieków sztuka ta jest praktykowana nie tylko przez tybetańskich mnichów, ale każdego, kto utożsamia się z tym sposobem odnajdywania wewnętrznej równowagi i potrzeby wejrzenia w swoje wnętrze oraz zgłębienie skrywającego się tam \”ja\”. Popularność tych praktyk przeżywa co jakiś czas kolejne wzloty, by potem notować spadki, przypominając życiową sinusoidę.
Idąc więc za niesłabnącym ostatnimi laty, a wręcz nasilającym się trendem na medytacje i jogę, postanowiłam zgłębić to zagadnienie i fascynację nim, sięgając po publikację Jona Kabata-Zinna. Chciałam niejako na własnej skórze przekonać się, czy można zgłębić ten temat teorią, czy jednak pozostać przy praktyce…
Nie ukrywam, że do sięgnięcia po ten tytuł skusiła mnie także okładka. Minimalizm ma w sobie to coś, co pozwala zachwycać się nim bez ustanku. I doprawdy cover ten nie pozwala przejść obok siebie obojętne i choć przelotnie nie zaszczycić go spojrzeniem. Jednak istotą tego, co najważniejsze jest wnętrze. Nieważne czy mówimy o książce, czy człowieku…
… i tutaj mój entuzjazm opadł. Po pierwsze męcząca w czytaniu okazała się czcionka, która jest okropnie mała, a biorąc pod uwagę, iż znaczna część ten publikacji to swoisty monolog… Nie da rady czytać tego w całkowitym skupieniu i stuprocentowym skupieniu.
Po drugie miałam wrażenie, iż znalazłam się na uniwersyteckiej auli zmuszona wysłuchiwać nudnego wykładu. Pomimo szczerych chęci utrzymania pełnej świadomości do końca – zasypiałam. Oczy mimowolnie zamykały mi się w trakcie czytania porad i wskazówek udzielanych przez autora. Chęć snu była na tyle duża, że lektura, która z założenia miała zająć mi około dwóch godzin, ciągnęła się przez trzy dni. I to w systemie ratalnym. Kompletna katastrofa.
Kolejna rzecz, że autor nie ma tego flow, a przynajmniej ja go nie poczułam. Gdzieś zabrakło tej charyzmy i lekkości, która pozwoliłaby cieszyć się ze zgłębiania tajemnic i technik medytacji oraz odkrywania jej wpływu na umysł i ciało. Po lekturze czułam się bardziej zniechęcona niż zmotywowana, by praktykować ćwiczenie umysłu i tym samym uważności.
Michalina Foremska