Od dziesięciu lat Elżbieta Cherezińska jest jasną gwiazdą polskiego rynku wydawniczego, której premiery śledzi z zapartym tchem grono czytelników, a kolejki do Autorki na Targach sięgają zenitu. Sama jestem szczęśliwą posiadaczką podpisanego z wielkim trudem egzemplarza. A każdą premierę jej powieści witam z radością. W czasach, gdy za granicami sukcesy święcą różnego rodzaju produkcje i powieści oparte na faktach, ale obudowane w fabularną otoczkę, my byliśmy w tyle, wiedzę o naszych władcach mogliśmy czerpać jedynie z podręczników, lub z Poczetu Władców, a Elżbieta Cherezińska pokazała nam, że nie mamy się czego wstydzić, że i o Piastach można napisać w porywający sposób, bo nie byli takimi nudziarzami, jak może się wydawać, gdy patrzymy na obraz Matejki. O nie to byli pełnokrwiści ludzie!
Poprzednie tomy tej serii dotyczyły Polski w czasie rozbicia dzielnicowego, gdy podzielony na części kraj był szalenie niejednolity, narażony na ataki sąsiadów, słaby. Łokietek od dawna był faworytem do przejęcia przywództwa i wreszcie stało się, ma koronę, ma przywództwo, ale to wcale nie oznacza, że polskie problemy dobiegły końca, sąsiedzi, którzy widzieli w Polsce łatwy kąsek, nie odpuszczą tak łatwo. Jan Luksemburski władca Czech na południu ma wielką ochotę na polski tron, a nie oznacza to, że na północy nasze sąsiedzkie stosunki są o wiele lepsze, wiadomo, z Krzyżakami łatwo nie będzie. Przenieśmy się do dawnej Polski, czasów turniejów, mariaży, które mają budować sojusze, wielkiej polityki i namiętnych romansów.
Elżbietę Cherezińską albo się kocha, albo nie czuje się jej powieści, jeśli ktoś nie lubi powieści historycznych, to wiadomo, że nie jest to powieść adresowana do niego. Spotkałam się z opiniami, że Cherezińska czasami szarżuje z opisami erotycznych igraszek i faktycznie w Północnej drodze było takich odważnych fragmentów sporo niniejszy cykl już tak w nie, nie obfituje, chociaż w tym tomie można mieć wrażenie, że autorka uwspółcześniła nieco bohaterów, może chcąc przybliżyć ich czytelnikowi, nie sądzę, żeby był to zabieg konieczny, bo m ich pokochaliśmy właśnie za sprawą tego, że byli częścią historii. Jednak moim zdaniem jest to drobny mankament. Nie przeszkadza mi to jednak w odbiorze powieści, czyta się ją fenomenalnie, dosłownie jednym tchem, pomimo solidnego rozmiaru. W czasach pandemii warto otoczyć się tomami z tej serii i odbyć podróż w czasie. Czwarty tom, a jednak nie mamy dosyć bohaterów i aż żal się rozstawać!
Katarzyna Mastalerczyk