Wraz z kolejną lekturą powieści Craiga Russella następuje pewna krystalizacja moich wrażeń związanych z ogółem jego twórczości. Otóż, zaczynam nabierać przekonania, że już na zawsze pozostanie on dla mnie pisarzem przeciętnym albo piszącym przeciętne książki. Nie sposób odmówić mu wiedzy i merytorycznego przygotowania do tematów, które porusza w swoich książkach, a jednak chyba największą bolączką tych wszystkich historii jest nieco beznamiętny i mało finezyjny przekaz. Bardzo liczyłam na to, że Czynnik diabła mnie porwie, tym bardziej, że miał to być trzymający w napięciu thriller ocierający się o psychologię kliniczną psychotycznych przypadków morderców (to nic, że nieistniejących), czyli temat bardzo ciekawy.
Autor cofa czytelników do roku 1935. Były student Carla Gustava Junga, Victor Kosárek dostaje propozycję pracy w owianym sławą szpitalu psychiatrycznym, w którego murach znajduje się jedynie sześciu pacjentów, jednak są to najniebezpieczniejsze praskie umysły, tzw. ?szóstka diabła?. Victor jest bystrym młodzieńcem, a jego otwarty umysł w połączeniu z najnowocześniejszym sprzętem medycznym, jakim dysponuje współczesny świat, pozwala mu na podjęcie próby wyodrębnienia czynnika odpowiedzialnego za czynienie zła. Na drodze szeregu badań i rozmów prowadzonych z osadzonymi mordercami udaje mu się odnaleźć wspólną dla nich wszystkich… Jego odkrycie wydaje się być całkowicie niemożliwe… W tym samym czasie policja w Pradze próbuje schwytać okrutnego i przerażającego seryjnego mordercę nazwanego Skórzanym fartuchem. Oficer prowadzący śledztwo widzi w sposobie działania tego przestępcy podobieństwa względem Kuby Rozpruwacza, jednak sam jest bezradny wobec tak skomplikowanego zabójczego umysłu, dlatego prosi o pomoc Victora.
Wszystko to powyższe brzmi bardzo kusząco i wciągająco, ale już pierwsze strony przynoszą rozczarowanie. Opisy zaistniałych sytuacji są nieco naiwne i nieporadne, tak samo jak dialogi między bohaterami. Czytając kolejne fragmenty nie czułam odpowiedniej powagi, a treści momentami brzmiały dla mnie kuriozalnie. W treściach wyraźnie brakuje również równowagi między elementami zaczerpniętymi z psychologii, a tymi, które powinny charakteryzować tak, teoretycznie, brutalną opowieść kryminalną (z pogranicza thrillera). Wszystko to sprawia, że powieści tej brak emocji – niewiele ich wywołuje i niewiele ich gromadzi. Wszystko co czytamy wydaje się ugrzecznione, przychodzi postaciom dość łatwo lub jest przestawione bardzo rzeczowo.
Plusem powieści są odwołania do słowiańskich mitów – tutaj też wyraźnie widać, że autor dobrze się przygotował, poznał ich historię i legendy, a jednak mimo wszystko nie potrafi tego atutu przekuć w sukces. Wszystko w tej książce jest bardzo poprawne – bohaterowie, historyczne realia, wątek seryjnego mordercy… Jednak poprawność wcale nie sprawia, że od książki nie można się oderwać, że czyta się ją po nocach z wypiekami na twarzy. Ja Czynnik diabła męczyłam, strona po stronie, rozdział po rozdziale. I w zasadzie, choć trudno jest jednoznacznie powiedzieć czego tak naprawdę tej opowieści brakuje, nie wiem czy jest to książka, którą z czystym sumieniem mogę polecić – na pewno nie tym, którzy mają mało czasu na czytanie i starają się dobierać lektury bardzo ostrożnie.
Żaneta Fuzja Krawczugo