Patrzyła na mnie tak błagalnie, że omal nie pękło mi serce. Była taka dobra. Była aniołem w ludzkiej skórze, a ja byłem potworem i jej przekleństwem.*
Miłość jest jednym z najbardziej nieprzewidywalnych i zaskakujących uczuć. Nie da się jej wsadzić w żadne ramy. Potrafi niszczyć, obracać wszystko w pył, ale również goić rany i dodawać skrzydeł. Jej się nie da zrozumieć, bo sprawia, że dla niej potrafimy zrobić dosłownie wszystko. Chcemy się zmienić, naginamy swoje zasady, a nawet akceptujemy wady.
O czym jest ta książka?
Angel jest całkowitym przeciwieństwem Brada. Tutaj naprawę najlepszym określeniem jest, że są, jak dobro i zło. Gdyby nie przypadek, nigdy by się nie poznali. Jednak jedna szalona noc w Las Vegas, morze alkoholu i spontaniczna decyzja kończy się ich ślubem. Kobieta chce to jak najszybciej odkręcić, ale Brad niezbyt chętnie podchodzi do tej decyzji. Z niewyjaśnionych powodów nie chce, by Angel zniknęła tak od razu z jego życia. Nawet jeśli doskonale wie, że Angel do niego nie pasuje. Unieważnienie małżeństwa okazuje się jednak skomplikowane i muszą poczekać rok, by mogli do tego doprowadzić. Teoretycznie mogą żyć osobno, w praktyce zaczyna się najbardziej niespodziewana przygoda ich życia.
Muszę być szczera i przyznać, że nie tego się spodziewałam po tej książce. Znam pióro autorki, ale Dotyk anioła był dla mnie całkowitym zaskoczeniem. Minęło sporo czasu od momentu jej przeczytania, a ja nadal mam mieszane uczucia. Podobała mi się czy nie?
O co w tym wszystkim chodzi?
Dotyk anioła to erotyk. I to z gatunku tych, po które praktycznie nie sięgam, bo mroczne klimaty nie są jednak dla mnie. Niemniej muszę przyznać, że Katarzyna Mak dała radę przekonać mnie, by dać książce szansę. Myślę, że głównym powodem, było to, iż postawiła tutaj na siłę uczucia, jakie zaczyna łączyć bohaterów. Autorka opisuje dwa zupełnie inne światy. W jednym jest samo dobro i wiele uczuć, w drugim zaś panuje zło i okrucieństwo. Skupia się na tym, jak miłość zderza je ze sobą i stara się wypracować jakiś kompromis. To jest praktycznie niemożliwe – nawet ja uważałam, że to się nie uda – ale jakimś cudem wychodzi. I nie, nie jest to cukierkowa opowieść, wiele w niej mroku, strasznych momentów, brutalności i strachu. Nic w niej nie jest oczywiste. Bohaterowie muszą uczyć się nie tylko siebie, ale przede wszystkim otwartego patrzenia na wiele spraw oraz sztuki kompromisu.
Bohaterowie…
Chyba jeszcze nigdy nie spotkałam się z tak odmiennymi charakterami. Dzieli ich wszystko, a łączy? początkowo pociąg fizyczny, a z czasem coś więcej. Angel to kobieta religijna, spokojna, uczynna i dobra. Nie wyobraża sobie łamania zasad, kocha zwierzęta i jest doskonałym przykładem tego, że istnieje coś takiego, jak bycie dobrym bez szukania korzyści. Brad z kolei. No jego bym nie chciała spotkać na swojej drodze. Niesamowicie pewny siebie, cyniczny i niebezpieczny. Jego porywczość przeraża, a profesja wywołuje całkowity sprzeciw. Już na sam jego widok czuć, że to zły i niebezpieczny człowiek.
To polecam, czy nie?
Chociaż mi Dotyk anioła się podobał i to bardzo, to jednak nawet ja miałam momenty, gdy mi coś zgrzytnęło. Bo nie podobało mi się zachowanie bohaterów lub nie rozumiałam ich postępowania. To nie jest książka dla wszystkich i nie każdy się w niej odnajdzie. Nie polecę jej wszystkim, musicie sami zdecydować, czy chcecie przeczytać. Mnie Katarzyna Mak przekonała do tej historii, sprawiła, że nie mogłam oderwać się od czytania. Z zapartym tchem przewracałam kolejne strony i poddawałam się tym wszystkim emocjom. Sporo ich było i to tak skrajnych, że nadal mam sprzeczne myśli w głowie. Zakończenie jest tak mocne i nieoczekiwane, że nie mogę się doczekać kontynuacji. Chociaż też się go trochę obawiam, bo mam wrażenie, że w tej części wszystko zostało powiedziane. No ale zobaczymy, wszak wiem już, że autorka potrafi zaskoczyć.
Tajemnice, sprzeczne emocje i walka światła z ciemnością. Dotyk anioła to kontrowersyjna powieść, utkana z przeróżnych emocji, które nieustannie się ze sobą przeplatają. Nie dają odetchnąć, tylko wciągają w tę fascynującą grę o… wszystko. Czy dasz się temu porwać?
Irena Bujak