Nasza przeszłość przypomina serię przesuwających się obrazów, kadrów z filmu dokumentalnego. Mogą się tasować, ukazywać chciane lub nie. Czasem podlegają zmianom pod wpływem impulsu lub podlegają ponownej ocenie. \”Opiłki i okruszki\” Tomasza Jastruna to właśnie takie przesuwające się przed czytelnikiem obrazki z życia głównego bohatera.
Powieść zbudowana jest z pojedynczych obrazów, opowiadań po jednym z każdego roku życia bohatera. I choć wydawać by się mogło że ten typ wspomnień wymaga narratora pierwszoosobowego, to pisarz zdecydował się na narrację trzecioosobową. Narrator jest chłodnym obserwatorem, prostym, zwięzłym językiem opowiada o życiu bohatera, zna jego najskrytsze tajemnice i pragnienia.
Pierwsza notka dotyczy roku 1953. Są to krótkie refleksy wspomnień małego dziecka bawiącego się klockami na podłodze. Zaskakującym elementem jest jednooki owad, który przemawia do chłopca. Warto go zapamiętać, bo wróci jeszcze raz na końcu książki stanowiąc swego rodzaju klamrę.
Kolejne opowiadania przynoszą wydarzenia najpierw z dzieciństwa, potem młodości i dorosłości bohatera. Z większością wspomnień utożsamiać się będą rówieśnicy bohatera, znajdując refleksy własnych przeżyć związanych z dorastaniem w okresie socjalizmu, działalnością konspiracyjną, pustkami w sklepach w czasie stanu wojennego, ale też pierwszą miłość, inicjację seksualną, małżeństwo i rodzicielstwo. Bo też w powieści przeplatają się wspomnienia z doniosłych wydarzeń z banalnymi zdarzeniami, zapamiętanymi niejako przez przypadek, jako igraszka naszego mózgu.
Ciekawostką jest fakt, że powieść kończy się w… przyszłości. Bohater umiera w 2040 roku, co oznacza, że przez 20 lat spoglądamy jakby w przyszłość, powieść zawiera zatem elementy fantastyki naukowej. Fantastyka jest tu jednak nienachalna, ledwo zaznaczona, zmuszająca jednak do zastanowienia.
\”Opiłki i okruszki\” nie są moim pierwszym spotkaniem z pisarstwem Tomasza Jastruna, ceniłam sobie jego teksty publikowane w prasie kolorowej. Pierwszy raz miałam do czynienia z powieścią. Przyznam, że było to spotkanie udane, gdyż Jastrun operuje pięknym jasnym językiem. Obywa się bez ozdobników, a jednak pisze z pewnego rodzaju liryzmem, jakże rzadkim w prozie współczesnej.
Anna Kruczkowska