Po raz kolejny, mamy do czynienia z niezwykle trafną, świetną, ale i zarazem trudną książką pióra Ewy Woydyłło. Książki pani psycholog, zazwyczaj mają działanie mocno terapeutyczne i pomocne, ale człowiek czytając je, ma wrażenie, że na początku ktoś odrywa plaster z jego rany. Która z wierzchu wydaje się malutka, ale pod spodem, pod tym plasterkiem, jest krew, ropa i smród rozkładu. Kiedy jednak przejdzie się ten bolesny etap leczenia, następuje uzdrowienie. Wyjście z cierpienia. Bo te książki, pokazują nam prawdę, strona po stronie, rozdział po rozdziale. Ale im bliżej końca, tym oddycha nam się lepiej. Mniej boli, a my możemy dojrzeć i poczuć więcej.
(od siebie chciałbym dodać, że oczywiście nic nie może zastąpić nam profesjonalnej terapii. Ale jestem o tym przekonana, że książki autorstwa E. Woydyłło, niejednokrotnie przyczyniły się do tego, że czytelnik postanowił przystąpić do leczenia).
W książce \”Żal po stracie\”, autorka mierzy się z problemem straty, Szeroko rozumianej – bowiem czytać tutaj będziemy o rozpaczy z powodu ukochanej osoby, dziecka, kogoś nam bardzo bliskiego. Ale problem straty, żalu po stracie, dotyka także problemów, które na początku mogą się wydawać, niepasujące do tematu – postępujący wiek, pierwszy siwy włos, starość, dorastanie ukochanych dzieci, poronienie, śmierć dziecka. Żałoby w naszym życiu mogą dotykać wielu aspektów, a my mamy prawo przez nie wszystkie przejść. Jednak! Dając sobie na to konkretną ilość czasu, nie przedłużając niepotrzebnie użalania się nad sobą, nie wpadając w syndrom superofiary, nie odwracać się od wszystkich i od wszystkiego. W książce znajdują się niezwykle cenne, konkretne rady, jak można krok po kroku wyjść z żałoby i zacząć żyć. Bo szczęście po stracie, jest możliwe. Naprawdę jest.
W książce dodatkowo urzekły mnie, chociaż trudno tutaj używać tego słowa, dwie kwestie. Pierwsza – że to naprawdę książka pisana, tak mi się wydaje, z myślą o kobietach. Dużo przykładów z życia kobiet, dużo słów bezpośrednio do nas. Mam wrażenie, czytając słowa napisane przez panią Woydyłło, że siedziała tuż obok mnie. Piła ze mną herbatę. To naprawdę, momentami, bardzo szczera i intymna lektura. Intymna w znaczeniu przeżyć, dobieranych słów, szczerości.
I kwestia druga. Poezja. Przepiękne wiersze m.in. Haliny Poświatowskiej, czy Wisławy Szymborskiej. Świetnie podsumowujące myśli autorki. Dodające lekturze uczucia, wręcz wytchnienia, po trudnych rozdziałach. Doskonały pomysł. Świetnie uzupełnia książkę.
Nawet jeśli w tym momencie nie jesteś w żałobie, za czymkolwiek, lub kimkolwiek, to powinnaś/powinieneś przeczytać tę książkę. Wszak, wcześniej czy później uczucie straty pojawi się w naszym życiu.
Karolina Guzik