Niezbyt często zdarza mi się sięgać po japońską literaturę. Głównym powodem jest dystans kulturowy, który sprawia, że styl i sposób narracji japońskich autorów bardzo szybko zaczynają mnie nużyć. \”Pszczoły i grom w oddali\” Riku Ondy były jednak wyjątkiem – to historia o młodych pianistach, a jakiż język jest bardziej uniwersalny od języka muzyki?
Muszę pochwalić wydanie tej książki. Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego bardzo dba o stronę graficzną serii światowej prozy (Seria z Żurawiem): mogę tu wspomnieć choćby o przepięknie rysowanej okładce zbioru opowiadań Helen Oyeyemi. W tym samym rysunkowym duchu jest utrzymana grafika \”Pszczół i gromu w oddali\”, operująca odcieniami żółto-pomarańczowymi i czernią, co idealnie komponuje się z tytułem. Gdybym zobaczyła tę książkę na półce stacjonarnej księgarni, z pewnością przykułaby moją uwagę.
Ta licząca blisko 500 stron powieść to historia o muzykach i muzyce – ale nie tylko. Główni bohaterowie: Kazama, Masaru, Aya i Akashi biorą udział w międzynarodowym konkursie pianistycznym w miejscowości Yoshigae. Kazama jest synem pszczelarza i niezwykle utalentowanym chłopcem, który w środowisku pianistycznym pojawia się właściwie znikąd – i w dodatku z rekomendacją wybitnego profesora. Masaru, Peruwiańczyk o japońskich korzeniach mieszkający w Stanach Zjednoczonych, szuka swojej tożsamości, a wraz z pianistycznymi triumfami odnajduje dawną koleżankę. Aya kiedyś była okrzyknięta mianem cudownego dziecka, ale po śmierci matki gwałtownie przerwała karierę. Teraz za namową rektora swojej uczelni chce wrócić i pokazać, że wciąż potrafi grać. Akashi z kolei pracuje w sklepie muzycznym i reprezentuje \”muzykę zwykłych ludzi\”. Wszyscy oni będą musieli się zmierzyć nie tylko z konkurentami, ale też z własnymi demonami i potęgą muzyki, którą każdy rozumie na swój sposób. Ich zmagania z dystansu obserwują członkowie jury, a wśród nich Mieko i Nathaniel, niegdyś małżeństwo, które na nowo próbuje poukładać swoje stosunki.
Siłą prozy Ondy jest niespieszna narracja, skupienie na detalach i wyjątkowa czułość względem muzyki. W \”Pszczołach i gromie z oddali\” brak skomplikowanych opisów notacji i sposobu gry na fortepianie – każdy utwór opowiada historię lub historie, w zależności od interpretacji wykonawców. Autorka pokazuje, że muzyka to nie tylko dźwięki splecione w melodię, lecz obrazy, uczucia i wspomnienia, a konkurs pianistyczny polega na przekazaniu publiczności swojej artystycznej wizji i swojej własnej opowieści. Z początku takie podejście wydawało mi się przekombinowane, a opisy historii obudzonych przez muzykę – zbyt sążniste i niewiarygodne. Z czasem jednak wczułam się w narrację i porwał mnie ten sposób obrazowania, bardzo odległy od tego, do czego przywykłam, ale wcale nie gorszy. Po prostu inny. Historie samych bohaterów wydają się odsunięte na drugi plan, służebne wobec muzyki – ale tym niemniej Ondzie udaje się stworzyć galerię wielowymiarowych postaci, które czytelnika obchodzą i którym kibicuje się do samego końca. Z kolei atmosfera rywalizacji i niepewność, kto zdobędzie główną nagrodę, trzyma w napięciu do ostatniej strony… a tę intrygę autorka rozwiązuje jednym zgrabnym cięciem, udowadniając, że to nie wynik się liczy, lecz droga do niego.
Joanna Krystyna Radosz