Michał Gołkowski to jeden z autorów, którego fanom polskiej fantastyki przedstawiać nie trzeba. Twórca takich hitów, jak \”Ołowiany Świt\”, \”Stalowe Szczury\” czy \”Komornik\”, tym razem sięga po temat cyberpunka. A kiedy ten autor podejmuje się jakiegoś tematu, zawsze robi to po swojemu. Niby wpisując się w kanon danego gatunku, ale jednocześnie naginając go do swojej wizji. Już po samej okładce oraz tytule, który parafrazuje ten podgatunek fantastyki naukowej, wiedziałem, że będę miał do czynienia z czymś nietuzinkowym. Jak ze swoją wizją cyberświata poradził sobie Michał Gołkowski? Dowiecie się z poniższej recenzji.
Sasza Khudowiec – prawilny Słowianin, dresiarz do wynajęcia i rusek z krwi i kości zostaje zatrudniony do prostej sprawy – ot, trzeba kogoś ładnie poprosić o oddanie długu swojemu zleceniodawcy. Robota wydaje się prosta jak obalenie pół litra czystej w godzinkę. Kiedy jednak okaże się, że mężczyzna, od którego miał ściągnąć dług, to bogaty przedsiębiorca Marco Valenta, który został aresztowany za przekazanie mediom kompromitujących nagrań starającego się o reelekcję gubernatora Neosybirska, sprawa się komplikuje.
Wizja przyszłości przedstawiona przez autora to świat przepełniony neonami, hologramami i atakującymi z każdego odbiornika reklamami. Czytając książkę, czułem się, jakby w uszach brzmiał mi soundtrack do \”Blade Runnera\”. Ludzie upodabniają się coraz bardziej do androidów i uciekają uzależnienie od supernarkotyków. NeoSybirsk to miasto, w którym tylko najbogatsi mogą pozwolić sobie na luksus w postaci czystego powietrza, czy czystej wody. Na każdym rogu kręcą się gangi, służba zdrowia jest tylko dla tych najbogatszych, a palące słońce i toksyny unoszące się w powietrzu mogą cię zabić równie szybko, co nóż wsadzony pod żebra.
Przyszłość opisana przez Gołkowskiego jest przerażająca na tyle, że staramy się nie dopuszczać do naszej świadomości tego, iż świat biegnie właśnie coraz bardziej w tym kierunku. Jednocześnie to wizja pociągająca robotyką, kolorowymi neonami i wszczepami, które umożliwią nam na więcej, niż pozwala nam ludzkie ciało. Zdecydowanie ta wizja przyszłości jest mi bliższa, niż statki kosmiczne, piękne futurystyczne miasta i technologia, która pomaga człowiekowi nawet w robieniu śniadania.
Podsumowując Sybirpunk to książka, od której nie da się oderwać. Kiedy otworzymy pierwsze kartki, nie zorientujemy się nawet, że właśnie skończyliśmy czytanie. Całość okraszona jest klimatycznymi rysunkami oraz mapą NeoSybirska. Jedyne wady, które odnajduję to przede wszystkim to, że pozostaje niedosyt po skończeniu, bo czeka się na jeszcze oraz to, że nie została wydana w twardej oprawie. Kiedy skończyłem czytać, wrzuciłem do odtwarzacza DVD \”Johny Mnemonic\”, aby jeszcze chwilę pozostać w tej rzeczywistości.
Polecam serdecznie.
Łukasz Szczygło