Usłyszałam ciche skrzypnięcie gdzieś w środku chaty, a serce zabiło mi szybciej. Spojrzałam na Zacharego szeroko otwartymi oczami, czekając, aż powie mi, co robić. Z każdym następnym ciężkim krokiem stawianym na podłodze, czułam się coraz bardziej przestraszona. Nie mieliśmy żadnej drogi ucieczki, po prostu utknęliśmy w tym pokoju i czekaliśmy na to, co ma się stać. Chłopak wskazał na masywnie wyglądającą figurkę jelenia, stojącą na jednej z komód. Skinęłam głową, dając mu do zrozumienia, że wiem, co ma na myśli.*
Zabierając się za czytanie \”Stay Away\” Weroniki Dobrzynieckiej spodziewałam się lekkie romansu, który będzie słodki i lukierkowy jak większość tego typu książek. Na początku nie wiedziałam też, że zabieram się za drugi tom powieści, co później nastawiło mnie trochę negatywnie. Nie byłam pewna czy książka będzie dla mnie jasna i czy zdołam polubić bohaterów nie wiedząc co ukształtowało ich w taki, a nie inny sposób. Muszę jednak przyznać, że pozytywnie się zaskoczyłam. Jak i treścią, tak i faktem, że autorka często wtrącała krótkie streszczenia poprzedniej części, co naprawdę ułatwiło zrozumienie historii Etinnette i Austina. Książka nie ma typowego dla romansu przebiegu wydarzeń. Akcja jest wartka i czytelnik nie może się oderwać od świata jaki wykreowała autorka.
Ale od początku. Książka zaczyna się jakiś czas po wydarzeniach z poprzedniego tomu. Główna bohaterka poukładała sobie życie, znalazła pracę, przyjaciółkę i chłopaka. Rozpoczęła wymarzone studia. Wszystko wydawałoby się układać. Jednak echo przeszłości gdzieś nadal pozostaje w niej samej. Idealny Zachary, jest kompletnie inny niż Austin. Daje Eti poczucie bezpieczeństwa, świadomość tego, że z nim przyszłość będzie łatwiejsza. Jednak dziewczyna czuje, że to nie do końca to. Że jest z nim tylko dlatego, że uważa, że tak powinna, a nie dlatego, że żywi do niego jakieś głębokie uczucia. Wszystko się zmienia wraz z pojawieniem się Sandersa. Wracają uczucia, emocje, ale niestety też niebezpieczeństwo jakie groziło jej wcześniej. Tym razem wydaje się nawet większe. Eti z każdym dniem traci coraz więcej i żyje w strachu, że może stracić wszystko.
Weronika Dobrzyniecka zabiera nas w swojej powieści w kompletnie inny świat. Niby tak blisko naszego, a jednak daleki. Pościgi, porachunki między gangsterami, niebezpieczne akcje. To wszystko znajdziemy w Stay Away poprzeplatane momentami ścierania się Eti i Austiona. Bo ich miłość nie jest prosta. I jedno i drugie uważa, że oddalając się uchroni ukochaną osobę od zguby. Czy im się jednak to uda? I czy mimo wszystko dostaną swoje szczęśliwe zakończenie? Tego nie zdradzę. Fabuła nie jest typowa jak na romans, bo uczucie między głównymi bohaterami nie jest wysunięte na pierwszy plan. Jest tłem dla całej historii i walki o życie. I to sprawia, że ta książka jest taka przyjemna w odbiorze. Nie ma lukierkowych scen, nie ma słodkich słówek i spijania sobie z dzióbków. Jest za to broń, włamy i ucieczki przed zamaskowanymi typami z piłą mechaniczną.
W książce nie ma bohaterów, których bym nie polubiła. Jasne, byli tacy, którzy irytowali mnie swoim zachowaniem. Sama Etinnette czasem doprowadzała mnie do szewskiej pasji. Ale jednak nie było to na tyle dokuczliwe, żebym zniechęciła się do któregoś bohatera. Nawet człowiek z kijem między pośladkami – Zachary – w pewnym sensie wydawał mi się sympatyczny. Oczywiście, największą miłością zapałałam do czwórki Australijczyków, ale która z nas by nie wyborażała by sobie ich z maślanymi oczkami?
Podsumowując. \”Stay Away\” jest jak najbardziej książką w moim stylu. Lekka, przyjemna, ale jednocześnie nie głupiutka. Idealna na długie ciepłe wieczory spędzone na werandzie lub balkonowym krześle. Kanapa w salonie też będzie dobra. Jedyne do czego mam zastrzeżenie to… Autorko, jak mogłaś kazać Eti nakładać eyeliner po tuszu do rzęs?!
Paulina Cieślak