[…] im bardziej rzeczywistość bolała, tym ona sama stawała się silniejsza, odporniejsza. Nigdy nie nauczyłaby się tak wielu rzeczy bez tych przeżyć, nie dowiedziałaby się, jak wielka tkwi w niej siła. Najważniejsze to się nie poddawać. Teraz, gdy nie miała wpływu na jakieś wydarzenia, to godziła się z nimi i czekała, aż ból minie. I mijał. Bo w końcu wszystko mijało.
Czasami musimy zaryzykować, by w końcu zaznać szczęścia i zapomnieć o tym, co złe. Łatwiej jednak to powiedzieć niż zrobić. Bo taki krok, to ponowne zaufanie i danie szansy. Ponowne narażenie swojego serca na cierpienie. Czy każdy na to zasługuje?
Zarys fabuły
Magda wraca wraz z synem i przyjacielem do kraju po urlopie. Liczy, że w końcu sprawy z mężem się jakoś ułożą. Nie wie jednak, że czekają ja bardzo trudne momenty. Okazuje się, że musi pozbierać się po śmierci partnera oraz prawdzie, która wyszła na jaw. Nie jest to proste, ponieważ jej zaufanie zawiedli ci, którym najbardziej ufała. W tym wszystkim jest jeszcze jej synek, który nie do końca godzi się z tym, co się wokół niego dzieje. Czy Magda poradzi sobie z kolejną stratą i da drugą szansę miłości?
Nie miałam początkowo w planach czytania najnowszej książki Urszuli Jaksik, ale zaciekawił mnie jej opis. Lubię takie typowe powieści obyczajowe i byłam ciekawa, jak w moich oczach wypadnie powieść Licząc gwiazdy. Książka już dawno za mną, a jakie są moje wrażenia?
Moje przemyślenia
Licząc gwiazdy to drugi tom, ale spokojnie można go czytać bez znajomości Domu nad brzegiem oceanu. Sprawdziłam, to na własnej skórze. Co z pewnością musicie wiedzieć o tej książce i co w jakimś stopniu mnie do niej najbardziej przekonało, to fakt, że jest ona taka… swojska. Fabuła toczy się niespiesznie i bez nagłych zwrotów akcji. Wszystko ma swój czas oraz miejsce i jest przeplecione codziennością. Gdzieś pomiędzy zwykłymi czynnościami dzieją się rzeczy, które budzą smutek, żal, samotność, brak zaufania i lęk. I ja to czułam. Urszula Jaksik lekkim stylem pisania przedstawia losy bohaterów, które, co prawda nie są łatwe. Ona jednak nie przytłacza nimi. Sprawia tylko, że chce się czytać dalej i poznać zakończenie. No i między tymi wszystkimi przeżyciami, chociaż za pomocą pięknych opisów i własnej wyobraźni ujrzeć widoki, jakie widziała bohaterka.
Słów kilka o bohaterach
Jeśli chodzi o postacie, to z całą pewnością nie mogę odmówić im realności. Wręcz miałam wrażenie, że gdzieś istnieją ich pierwowzory. Każde z nich składa się z całej masy zalet i wad. Dzięki temu nie mamy nikogo idealnego ani żadnych grup podzielonych na tych lepszych i gorszych. Bohaterowie są pełni sprzecznych emocji, popełniają błędy i się na nich uczą. Czasami szybciej, czasami dłużej. Nie mam chyba ulubionej postaci. Wszyscy mają w sobie coś, co mi się w nich podoba lub też nie. Bez wątpienia plusem jest to, że są tacy ludzcy, przez to łatwiej było mi się z nimi zżyć i zrozumieć ich postępowanie.
Na zakończenie
Licząc gwiazdy czyta się niezwykle szybko i bardzo przyjemnie. Może nie powinnam tak pisać ze względu na poruszane tematy w książce, ale tak jest. Urszula Jaksik bez zbędnego dramatyzowania pisze o śmierci, kłamstwach i utracie zaufania. Porusza serca, skłania do myślenia i dostarcza chwili oddechu. Pokazuje, że życie składa się ze złych i dobrych momentów. I to od nas zależy, którym pozwolimy wygrać.
Licząc gwiazdy to pozornie zwykła obyczajówka. Jednak, gdy lepiej się wczytasz i dasz szansę bohaterom oraz zawartym w książce emocjom, zrozumiesz, że to powieść, która porusza serca i skłania do refleksji. Daj się zaczarować prozie życia, miłości i pięknym opisom Islandii.
Irena Bujak