\”Witamy w Ballyfrann\” kusi klimatyczną okładką i ciekawym opisem. A jaki okazał się środek?
Bliźniaczki Madeline i Catlin przeprowadzając się do starego zamku, w cieszącym się złą sławą miasteczku Ballyfrann, w którym od wielu lat w dziwnych okolicznościach giną młode dziewczyny.
Chociaż siostry są bliźniaczkami, to z charakteru różnią się jak dzień i noc. Madeline woli swoje towarzystwo, a Catlin uwielbia być w centrum uwagi, jej głównym celem w nowym miejscu jest znalezienie miłości i dość szybko się jej to udaje. Tylko czy jej ukochany na pewno jest dobrym człowiekiem? Gdy, Catlin znajdzie się w niebezpieczeństwie, to właśnie Maddy, która odkrywa w sobie tajemnicze moce, będzie musiała ją uratować. Czy jej się to uda?
Przyznam szczerze, że mam problem z oceną tej książki. Wszystko wskazywało, że dostanę mroczną, wciągającą fabułę. Niestety bardzo się rozczarowałam. \”Witamy w Ballyfrann\” czytało mi się dość ciężko i to nie tylko przez mały druk, który nie ułatwiał czytania (często musiałam odkładać książkę, bo szybko męczyły mi się oczy), ale przez samą fabułę. Przez pierwsze ok. 150 stron nie dzieje się praktycznie nic. Gdyby wciąć te strony, książka na niczym by nie straciła. Akcja, rozwija się bardzo powoli, by na końcu bardzo przyspieszyć i te ostatnie 80 stron było naprawdę dobre, właśnie tego spodziewałam się po całej książce, więc szkoda, że taka była tylko końcówka.
Minusem są też same bliźniaczki. Nie zdobywają one sympatii czytelnika. Catlin myśli w sumie tylko o sobie i o chłopkach. Innych uważa, za gorszych od siebie. Maddy z kolei przez praktycznie całą książkę się nad sobą użala. Tutaj też zdradzę mały spojler. Jedna z bliźniaczek okazuje się homoseksualna. Romantycznych scen nie jest za dużo raptem jedna lub dwie, ale może ktoś nie lubi takiego wątku w książkach.
To, co bardzo mi się podobało to informacja o roślinach przy każdym nowym rozdziale. Nie wiedziałam, że niektóre rośliny mają takie różne właściwości.
Podsumowując, książka \”Witamy w Ballyfrann\” miała bardzo duży potencjał. Historia zapowiadała się ciekawie, niestety z wykonaniem było już dużo gorzej. Gdyby akcja wyglądała tak jak ostatnie strony, to książkę mogłabym ocenić bardzo wysoko, niestety książkę oceniam jako całość i mogę ocenić ją 5 na 10.
Honorata Jamroży