Bycie nastolatką nie jest łatwe. Nie znam młodej kobiety, która nie miałaby swoich dużych i małych trosk. Większość z problemów łatwo da się załatwić jedną rozmową i zaufaniem do najbliższych. Jednak nie zawsze jest to tak proste, jak się wydaje.
Izze Stone, bohaterka powieści \”To, co zostawiła\” należy do tych nastolatek, które mają prawdziwe problemy. W ciągu jednego dnia jej szczęśliwy, beztroski i poukładany świat runął w gruzach. Z nieznanych dziewczynce powodów matka zastrzeliła ojca. To wydarzenie kładzie się cieniem na dalszym życiu Izze. Dziewczynką początkowo zajmuje się babcia, bo matka odsiaduje wysoki wyrok za morderstwo, a gdy babcia umiera, nastolatka trafia do kolejnych rodzin zastępczych. Gdy poznajemy bohaterkę, jest już prawie dorosła i rozpoczyna życie z kolejnymi opiekunami.
Aklimatyzacja w nowym środowisku nie jest prosta. Źle dzieje się zwłaszcza w szkole. Na szczęście nowi opiekunowie Izze mają do niej cierpliwość, a w dodatku udało im się zaciekawić dziewczynę własną pracą: katalogują rzeczy pozostawione przez pensjonariuszy szpitala psychiatrycznego. Wśród toreb i walizek trafiają na bagaż młodej kobiety, a zawartość walizki sprawia, że Izze zaczyna swoje małe śledztwo.
Równolegle poznajemy bolesną i chwilami drastyczną historię Clary, córki bogatego przedsiębiorcy, która wchodzi w dorosłość w 1929 r. Dziewczyna spędza czas na rozrywkach z grupą swoich przyjaciół i nic nie wskazuje, by jej życie miało ulec zmianie. Do czasu. Clara zakochuje się w ubogim włoskim emigrancie, naiwnie licząc, że rodzice zaakceptują jej wybór. Decyzja o przedstawieniu rodzinie Brunona na zawsze zmienia życie młodej kobiety.
Powieść \”To, co zostawiła\” pisana jest dwutorowo. Jednocześnie poznajemy epizody z życia Clary i Izze. I w obu wypadkach życzymy bohaterkom, by ich los wreszcie się odmienił, choć narracja jest tak prowadzona, że do końca nie jesteśmy pewni, czy happy end jest w ogóle możliwy.
Książka, choć należy do gatunku prozy obyczajowej, trzyma w napięciu prawie do ostatniej strony.
Dzięki Ellen Marie Wiseman odkrywamy ciemne strony medycyny. Dowiadujemy się, jak traktowano kobiety w pierwszej połowie XX w. i jak niewiele trzeba było, by zostać uznanym za obłąkanego i resztę życia spędzić w zakładzie, który był szpitalem tylko z nazwy i z medycyną niewiele miał wspólnego.
Powieść świetnie się czyta, choć nie należy do gatunku łatwych, lekkich i przyjemnych. Wymaga od czytelnika skupienia, a obrazy ze szpitala psychiatrycznego pozostają w pamięci na bardzo długo.
Anna Kruczkowska