Spotykam się czasem z dwoma pytaniami: ?po co pisać takie książki? i ?po co czytasz takie książki?. I zawsze mam gotowe odpowiedzi. Książki trudne pisze się po to, żeby wesprzeć osobą, która przeżywa dany dramat. Żeby zerwać pewnego rodzaju tabu, w ty wypadku tabu związane z chorobą nowotworową. Tak, ono dalej jest. Piszę się takie trudne książki, żeby dać nadzieję. Że można wygrać, że trzeba wierzyć. Że są cuda, ale też po to, żeby móc czerpać siłę i spokój z tych książek. Żeby móc, jeśli zajdzie potrzeba, przygotować się też na pożegnanie.
A po co czyta się takie książki? Żeby uczyć się empatii, dostrzec to, czego często nie widzimy w swojej bańce szczęścia. Może po to, żeby wejść na konto konkretnej Fundacji i wesprzeć chorą kobietę. Może po to, żeby zobaczyć jaka siła drzemie w nas, ludziach. Jaka siła jest w miłości?
Książka Joanny Górskiej i Roberta Szulca to zapis chorowania jej, widziany oczami jego i jej. Piszą o wszystkim – o znalezieniu guzka, o diagnozie, o jednej wielkiej niewiadomej. O strachu, rozpaczy i buncie, ale też o sile. Sile, która drzemie w kobiecie, sile, która drzemie w związku, w miłości, w rodzinie. O sile, którą wiele nas zna – sile matki, która kocha swoje dziecko.
Wiele zdjęć, słów prawdy. Bez udawania. Uczucia, których tutaj jest wiele. Chorowanie z punktu widzenia kobiety, bez umilaczy. Są i dobre postaci i te nie do końca fajne. Chorowanie z punktu widzenia jego – jak motywować osobę, która się kocha, jak dzielić się wiarą, jak nieść na sobie kogoś, kogo kochamy, a może nie nieść, ale towarzyszyć?
Ta książka jest piękna, bo jest prawdą. O miłości w trakcie chorowania, leczenia. O miłości, która jest wystawiona na najcięższą próbę, próbę walki ze śmiercią. O sile, jaką daje nam poczucie, że jesteśmy kochani.
W ciągu czytania tej książki często się wzruszałam. Często miałam w sobie bunt na to, że rak tak bezlitośnie obchodzi się z nami, ludźmi. Że zabiera nam ukochane osoby, przedtem wystawiając nas na trudny leczenia. Bywa, że drastycznego. Często moje serce, opanowywało wzruszenie. Że taka miłość się zdarza, właśnie taka. Że dziad może silny, ale oni silniejsi. Że są jeszcze happy endy z rakiem w tle. I że po tej książce, jeszcze bardziej doceniłam zdrowie swoje i moich bliskich. Że stałam się jeszcze bardziej wdzięczna, za każdy kolejny dzień!
Karolina Guzik