Elżbietę Cherezińską czytam już od lat i nie mogę się nadziwić, jak to się dzieje, że tej serii nikt nie zekranizował. W kraju, w którym historia jest synonimem nudy, w którym obecnie wprawdzie wraca się do źródeł, ale robi się to w sposób kompletnie nieumiejętny, ta saga to świetny sposób, żeby pokazać, że Piastowie to nie nudziarze z wąsami, a pełnokrwiści ludzie z wadami, zaletami, słabostkami, ulegający namiętnościom tak jak my. Finałowy tom pojawia się w doskonałym czasie, by zdążyć wskoczyć pod choinkę i ucieszyć ludzi, którym znudziła się bitwa o karpia i łakną emocji rodem z Gry o tron tylko, że tron będzie polski, a Wy poznacie historycznych bohaterów zupełnie z innej strony!
Mogłoby się wydawać, że zjednoczenie Polski po rozbiciu dzielnicowym położy kres niepokojom w kraju, a jednak to dopiero początek problemów i nasi znajomi z wcześniejszych tomów nie spoczywają na laurach. Dalej wojują, tym razem nowe zagrożenie czai się na północy, Zakon rośnie w siłę, czy zagrozi nam już naprawdę? W tym tomie będzie trochę mniej fantastyki, co ja akurat uważam za zaletę, bo chociaż styl Elżbiety Cherezińskiej niezmiennie mnie zachwyca, to jednak wątki fantastyczne są tymi, które lubię mniej. Mamy już w rękach wszystkie tomy, a że od premiery pierwszego minęło osiem lat (kto by pomyślał, że czas tak płynie) to sądzę, że można potraktować tę premierę jako pretekst do powtórki, bo ja przyznaję, że z pamięci uleciały mi detale wcześniejszych tomów i chociaż doskonale czyta się tę książkę mimo wszystko, to chcę sprawdzić, jak będzie czytało się kompleksowo.
Wprawdzie mnie nikt nie musiał przekonywać, że historia jest fascynująca, to jednak tę i każdą inna książkę Cherezińskiej przyjęłam z wielkim zainteresowaniem i zaskoczeniem. Historia wieków średnich w wydaniu polskim, ale też w europejskim i światowym nie jest moim konikiem, najrzadziej wybieram powieści rozgrywające się w tym okresie, bo zwykle uważam, że naprawdę mało co mnie ruszy. Tymczasem nadal pamiętam jakim objawieniem była dla mnie pierwsza książka z tej serii, do dziś pamiętam, że wróciłam z wesela brata, nie w głowie były mi wielkie książki, a tutaj Elżbieta Cherezińska, dosłownie przyspawała moją uwagę i utrzymywała ją w stanie najwyższej ekscytacji przez wszystkie pięć tomów. Okres, o którym Cherezińska pisze, nie był dla mnie szczególnie ekscytujący, dopiero czytając te książki, przekonałam się, że to zależy, kto opowiada. Jeśli tylko sucho omawiamy dzielnicowe rozbicie i próby zjednoczenia, to tak, będzie to nuda, ale gdy zajrzymy za kulisy, poznamy co czuły osoby, które były w centrum, a które znamy z nudnych biografii, to zmieni wszystko. Ja polecam Wam do sprawdzenia jak porywająca była historia naszego kraju.
Katarzyna Mastalerczyk