Herman Hesse jest jednym z najwybitniejszych prozaików literatury niemieckiej XX wieku. W 1946 roku nominowany został do Nagrody Nobla. Pod kołami to moje pierwsze zetknięcie się z twórczością autora, które uznaję za bardzo udane.
Cała historia inspirowana jest życiem samego autora, który w latach 1891-1895 uczęszczał do ewangelickiego seminarium duchownego. Pod kołami opowiada historię Hansa Giebenratha, genialnego chłopca, który wkłada całą swoją energię, by zdać ważne egzaminy i właśnie do takiego seminarium się dostać. Mamy więc do czynienia niejako z refleksją na temat własnych przeżyć i rozmyślań.
Historia jest o tyle ciężka, że choć przedstawia nam zarówno perspektywę dziecka, jak i dorosłego, to skupia się przede wszystkim na tym pierwszym. Widzimy brutalne zderzenie dziecięcego świata Hansa, z tym, czego oczekiwał po dorosłym świecie i tym, czego sami dorośli od niego oczekiwali. Wymóg podporządkowania regułom, rezygnacja z własnych pragnień i marzeń, pełne posłuszeństwo. W końcu jest tym wybitnym. Geniuszem. Niemalże wybrańcem, choć sam zapracował na miejsce, w którym się znajduje.
Pod kołami zmusza nad do głębokiej refleksji. Zarówno pod kątem własnych marzeń i dążenia do ich spełnienia, ale także tego, jak oczekiwania dorosłych i ich rady, nastawienie i myślenie, mogą wpłynąć na życie młodego człowieka. Autor wychodzi poza ramy swoich czasów, tworząc utwór uniwersalny. Bo choć historia osadzona jest w rzeczywistości autora, najbardziej przerażającym jest fakt, że dalej sprawdza się w naszych czasach i jest odbiciem niejednej, znanej nam historii-czy to naszego życia, czy któregoś z naszych znajomych.
Oczekiwania nakładane na Hansa przez otoczenie zewnętrzne pokazują, jak może potoczyć się czyjeś życie. Początkowo szczęśliwy chłopak, który widział uznanie w oczach innych i wręcz motywował się nim do życia i sięgania jeszcze dalej, ostatecznie podupada na zdrowiu i znaczy coraz mniej. Prowadzi proste życie.
Pytanie tylko, które życie jest bardziej wartościowe. Które życie co i dla kogo może oznaczać. Tu nie ma prostej odpowiedzi, że jedno jest lepsze od drugiego. Jeżeli dołożymy do tego uczucia dziecka, które samo nie wie,w jakim kierunku zmierzać i zamiast się tego uczyć, spełnia oczekiwania kolejnych osób na swojej drodze-mamy prosty przepis ku katastrofie.
Herman Hesse zmusza nas do zastanowienia się nad tym, co stanowi o wartości człowieka i jego życiu. Jako czytelnicy zastanawiamy się nad sensem obranej drogi, nad tym, jak i gdzie szukać własnego szczęścia, czy zależy ono jedynie od nas, czy otaczających ludzi; jak duży wpływ mają wybory innych na nasze własne, bądź nasze, na drogę innych.
Pod kołami nie jest lekką lekturą. Jest wręcz niejako nużąca, jeżeli nie skupimy się na jej przesłaniu, wartości i nie będziemy czytać między wierszami. Choć jest to moje pierwsze spotkanie z autorem, zakochałam się w nim po uszy. Jego twórczość, choć z zupełnie innych czasów, bardzo przypomina mi tę Erica Emmanuela-Schmitta. Otrzymujemy z prostą historię, która po głębszym zastanowieniu niesie ze sobą uniwersalne wartości. Przy czym każdy czytelnik może wyciągnąć z niej dla siebie coś kompletnie innego. To jest więc pięknem tego typu twórczości.
Historia ta nie jest w żaden sposób zaskakująca. Każda kolejna strona rysuje przed nami to, co wydarzy się za chwilę. Nie o zaskoczenie w tej historii jednak chodzi a o przesłanie, które ze sobą niesie. Zakochałam się w Hesse po uszy, choć to dopiero nasze pierwsze spotkanie. Książka kilka lat temu wydana była pod innym tytułem \”Wyższy świat\”. Cieszę się, że została wznowiona, bo jest to kawałek naprawdę przepięknej historii z przesłaniem, które będzie wartościowe także w kolejnych latach. Kawałek pięknej historii, którą więcej czytelników będzie mogło, i powinno, poznać. Stąd też serdecznie zachęcam do sięgnięcia po ten tytuł.
Paulina Chmielewska