Diane Setterfield poznałam dzięki książce Była Sobie Rzeka, która zajmuje szczególne miejsce w moim sercu. Ta książka była drugą pozycją, jeśli chodzi o najlepsze książki przeczytane przeze mnie w 2020 roku. Powieść była tak dla mnie ważna, że nie odważyłam się napisać o niej ani jednego słowa. Być może kiedyś to zrobię, jednak teraz chciałabym Wam napisać odrobinę o innym utworze tej samej autorki.
Trzynasta Opowieść to książka o rodzinie, o przemijaniu i o duchach. Znana, ceniona autorka Vida Winter u schyłku swojego życia chce nareszcie wyznać światu prawdę o samej sobie. Do pomocy przy spisaniu biografii zaprasza Margaret. W ten sposób te dwie tak różniące się od siebie kobiety wiążą nierozerwalnie swój los. A prawda musi w końcu wyjść na jaw?
Lektura tej książki zajęła mi prawie miesiąc, jednak całą winę biorę na siebie. Trzynasta Opowieść jest powieścią rewelacyjną. Gdybym tylko mogła, przeczytałabym ją w dwa dni, jednak przełom lutego i marca nie był dla mnie czasem sprzyjającym czytaniu. Musicie jednak wiedzieć, że książka ta jest niebezpieczna. Pewnego dnia wzięłam ją ze sobą do pociągu, aby spędzić z nią kilka chwil w drodze do pracy i niemal przegapiłam swój przystanek, aż tak się zaczytałam!
Jeśli szukacie wartkiej akcji, nie jest to pozycja dla Was. Jak sam tytuł wskazuje, książka jest opowieścią, niemal baśnią, która powoli się zaczyna, swobodnie się rozwija, żeby nareszcie niespiesznie dojść do zakończenia. Nie oznacza to jednak, że czyta się ją bez emocji. Zdecydowanie zaprzeczam. Znalazłam w niej wiele zaskoczeń, zwrotów akcji i emocjonujących uniesień. Ach, gdyby można było przeczytać tę książkę ponownie po raz pierwszy.
Nie tak dawno poruszałam w mediach społecznościowych temat, jakim jest ulubiony autor/autorka. Choć kocham wiele książek, za każdym razem na nowo zakochuje się w serii o Harrym Potterze, uwielbiam wracać do Śródziemia, z Geraltem z Rivii z przyjemnością zabijałabym potwory, z Anią Shirley przeżywałabym niezwykłe przygody, a i czas na ponowne przeczytanie serii Gone znalazłabym bez problemu, to nigdy nie umiałam powiedzieć, że któryś autor jest moim ulubionym. Po przeczytaniu dwóch pozycji Diane Setterfield powoli dojrzewa we mnie myśl, że nareszcie znalazłam taką pisarkę, która w moim uznaniu zasługuje na to miano.
Już w poprzedniej książce autorki czuć było miłość do książek, ale to, co wydarzyło się w Trzynastej opowieści jest złotem dla każdego książko holika. Rozpływam się, gdy twórca nawiązuje w swoich dziełach do innych utworów literackich, zarówno tych, które istnieją, jak i tych wymyślonych na potrzeby książki. U pani Setterfield czuć tę czystą miłość do literatury, można nawet powiedzieć, że w tej pozycji pisze ona o książkach, aby oddać im swego rodzaju hołd. O książkach dla literatury.
Czy jest coś, co mi się nie podobało? Nawet jeśli coś takiego miało miejsce, to nie jestem w stanie sobie o tym przypomnieć, a to oznacza, że zalety skrzętnie zakrywają wady tej książki, o ile takowe posiada. Dla mnie jedynie, mimo swoich niemal 450 stron, była za krótka. Z przyjemnością przeczytałabym więcej! Bohaterowie byli bez zarzutu, a sama historia wciągnęła mnie bez opamiętania. I tak uwierzyłam w duchy.
Polecam Wam zatem z czystym sercem Trzynastą Opowieść, ale także Była Sobie Rzeka. Ja jestem zachwycona kunsztem literackim autorki i jej baśniowym stylem pisania. Chcę, żebyście Wy też mogli się zachwycić.
Anita Szynal-Wójtowicz