Portret rodziny z czasów wielkości Macieja Łubieńskiego to opowieść o Łubieńskich. Autor, jeden z najmłodszych potomków rodu, zgromadził całkiem pokaźny zbiór wspomnień, pamiątek, anegdot, dokumentów, dzieł literackich, na podstawie których odtwarza portrety i losy swoich przodków. Dzieło jest pokaźne, zachęcająco wydane i nieco intrygujące.
Łubieński pisze o swoich przodkach w sposób bardzo swobodny, gawędząc raczej niż wprowadzając czytelnika w szczegółowe dzieje rodu. Owszem, buduje swoją opowieść na faktach, których przytacza wiele, odmalowuje też okoliczności zdarzeń, czasem sięga szerzej, by nakreślić sytuację, jednak równie chętnie korzysta ze swoich przypuszczeń, opinii, wyobrażeń, jak sam przyznaje, nie wolnych od stereotypów. Tu należy zaznaczyć, że granice faktów oraz przypuszczeń i wyobrażeń autora są zwykle widoczne, nie wpływa to więc znacznie na wyłuskanie tego, co prawdziwe.
Portrety postaci obudowane są między innymi ich zainteresowaniami, zajmowanymi stanowiskami, przekonaniami politycznymi, stosunkiem do religii, czy też kochliwością. Osobiście za jeden z najbardziej urokliwych uważam rozdział opowiadający o zamiłowaniu pradziadka Łubieńskiego do drzew. Opis parku zassowskiego to piękny obraz, poruszający-zdaje się, że i w autorze drgnęła tu czulsza nuta. Niestety, jest to zarazem najkrótszy fragment. Innym, mniej przyjemnym, ale przejmującym, jest część poruszająca temat prześladowania Unitów. To tylko wyjątki pokazujące rozstrzał tematów, na które Maciej Łubieński natknął się odkrywając swoich bohaterów.
Autorowi udało się zbudować interesującą atmosferę opowieści, do której przyjemnie się powraca. Pewnym zgrzytem jest zbyt częsta a bezlitosna pokusa przykładania jakiejś cynicznej miary do postępowania dziadów i babek, która ma co prawda swój zawadiacki urok i zapewne przydaje realizmu opowieści, jednak stosowana zbyt często-irytuje. Maciej Łubieński daje niekiedy upust swoim przekonaniom, ubierając we współczesną mentalność postaci sprzed wieku i więcej-to trochę uszczknęło potencjału dzieła. Niemniej, Portret rodziny z czasów wielkości to lektura mająca do zaoferowania zarówno przyjemną rozrywkę, jak i pewien zakres wiedzy historycznej. Książka ciekawa, niepozbawiona uroku, zdecydowanie dla wielbicieli gawęd o przeszłości.
Iwona Ladzińska