Ta książka podejmuje problem, który budzi coraz większe zainteresowanie: możliwe zagrożenia, jakie niesie ze sobą korzystanie ze smartfonów. Ponieważ badania wykazały, że używa ich już około 95% młodych ludzi, jest to istotny temat, którego nie można pominąć w dyskusji o wpływie mediów na młodego człowieka. Autor odnosi się wyraźnie sceptycznie do pochwały powszechnej i wszechogarniającej digitalizacji i wskazuje na liczne negatywne skutki związane z cyfrowymi mediami ekranowymi w ogóle, a smartfonami w szczególności. Wady postawy, krótkowzroczność, zmniejszona koncentracja i pamięć, wyobcowanie rodziców i dzieci oraz związane z nimi konflikty, a nawet upadek demokracji poprzez siłę fake newsów i zmniejszenie empatii. Wszystkie obszary problemowe są niezwykle liczne i imponująco poparte badaniami naukowymi – co można również zrozumieć w szczegółowej bibliografii.
Poszczególne rozdziały są na tyle luźno powiązane, że można je czytać w miarę możliwości w dowolnej kolejności. Spitzer zwraca uwagę, że rozdziały pochodzą przynajmniej częściowo z artykułów do specjalistycznego czasopisma (“Zeitschrift für Nervenheilkunde”), którego jest redaktorem. Mniej więcej pierwsza połowa książki dotyczy smartfonów, podczas gdy druga skupia się bardziej na cyfryzacji w ogóle. Tytuł jest więc nieco mylący.
Właściwie co rozdział otrzymujemy jasne potwierdzenie, że pan Spitzer nie jest fanem smartfonów i cyfryzacji, dlatego czasem można odnieść wrażenie (prawdopodobnie prawdziwe), że dobór cytowanych opracowań i ich omówienie nie jest obiektywne, a jednostronnie potwierdza jego punkt widzenia.
Pierwsza część, która właściwie dotyczy szczegółowego omówienia zagrożeń związanych z używaniem smartfona, zdecydowanie jest warta przeczytania. Niestety, druga połowa książki rozczarowuje. Stosunek pana Spitzera do smartfonów i innych mediów cyfrowych jest podobny do mojego, jednak sposób jego prezentacji, jego argumentacja nie zadowala. Owszem, autor już we wstępie ostrzega czytelnika, że książka jest kompilacją różnych artykułów i można się spodziewać m.in. powtarzających argumentów i informacji. Do tego w niektórych miejscach pojawiły się popularnonaukowe, powierzchownie sformułowane wypowiedzi, zahaczające nawet o teorie spiskowe. W innych szczegółowe omówienia różnych wyników badań, które z kolei często mocno odbiegały od tematu. Przedstawione w logiczny i jasno strukturyzowany sposób, być może dotarłyby również do szerszego kręgu ludzi i zostałyby potraktowane poważnie. Książka z pewnością skorzystałaby na profesjonalnej redakcji, swoistym montażu, który wykreśliłby niepotrzebne powtórzenia.
Monika Kilijańska