Problemy psychiczne dzieci to temat bardzo poważny, a równocześnie, mam wrażenie, chętnie zamiatany pod dywan. Ścierają się obecnie dwie frakcje: świadomych rodziców, którzy obserwują dziecko i w razie potrzeby wysyłają je do specjalisty od głowy oraz ludzi, którzy wciąż uważają zaburzenia psychiczne za tabu i powód do wstydu, a gorsze samopoczucie dziecka kwitują słowami: A co ty tam wiesz? Mały jesteś, to jakie możesz mieć problemy? Idź się pobawić. Tymczasem to realny problem: dzieci również chorują, chociażby na depresję czy cierpią na autyzm, okaleczają się, popełniają samobójstwa. A polska psychiatria dziecięca? Jest niewydolna. Czemu tak się dzieje, próbuje zrozumieć Marta Szarejko, która przepytuje licznych lekarzy psychiatrów oraz psychologów pracujących z dziećmi w swojej publikacji Stany ostre. Jak psychiatrzy leczą nasze dzieci.
Młoda reportażystka nie chciała początkowo mierzyć się z tym tematem, nie czując się dostatecznie w nim obeznaną. Nie znała żadnego psychiatry dziecięcego, sama nigdy nie była u psychiatry i nie ma dzieci, nie czuła się więc gotowa, by napisać o tym książkę. Po czasie okazało się jednak, że spojrzenie z zewnątrz i brak prywatnych doświadczeń stały się najlepszą strategią przetrwania: dzięki temu Szarejko wytrzymała wizyty na oddziałach i w szpitalach. Na starcie wiedziała tyle, co nic: że jest zapaść, katastrofa, brak miejsc w szpitalach psychiatrycznych. Potem zaczęła czytać statystyki: ile lat miało najmłodsze dziecko, które popełniło samobójstwo, jak dużo dzieci cierpi na depresję itd. Obraz, który wyłaniał się z tych pierwszych, nieśmiałych badań był dojmująco zły. Dlaczego? I czy nic nie da się z tym zrobić?
Stany ostre to piętnaście rozmów ze specjalistami. To oni starają się pomóc polskim dzieciom, to oni stoją na pierwszej linii frontu, dwoją się i troją, pracują ponad siły i dają z siebie wszystko. To oni, a właściwie one: bo w polskiej psychiatrii dziecięcej pracują głównie kobiety. Wielu rzeczy można się dzięki tym rozmowom dowiedzieć i zrozumieć. Na przykład, że terapia dziecka to zawsze terapia rodziny, bo dziecko, jeszcze bardziej niż dorosły, nie żyje w oderwaniu od innych; jest niesamodzielne. To rodzic musi zwykle zauważyć niepokojące objawy i przyjść z dzieckiem do specjalisty. Bywa trudno, szczególnie gdy to on jest źródłem problemów dziecka. Rodzina zresztą przeszła wielką przemianę w ciągu kilku ostatnich dekad, co oczywiście nie jest bez wpływu na zdrowie psychiczne potomstwa. Rodziny, które pięknie funkcjonują z zewnątrz: mama i tata pracują, dzieci pięknie ubrane, niczego im nie brakuje, mogą być nosicielami ukrytych form przemocy (przemoc psychiczna, a jeśli fizyczna, to realizowana tak, żeby na pierwszy rzut oka nic nie było widać), co jest szczególnie trudne do wykrycia, a w konsekwencji do wyleczenia. Mówiąc szczerze, nigdy nie pomyślałabym, że wsparcia psychiatrycznego potrzebują już niemowlaki! Na przykład te, których matki cierpią na depresję poporodową. Jest tu cała masa problemów i wiedzy, nie będę ich jednak dalej streszczać, tylko odeślę was do książki Marty Szarejko.
Jeśli obawiacie się, że niewiele zrozumiecie, bo nie jesteście zorientowani w psychiatrii dziecięcej, uspokajam: książka jest napisana zrozumiałym językiem bez trudnych pojęć. Marta Szarejko sama zaczęła dopiero zgłębiać ten temat, więc rozmowy, które przeprowadziła, są jasne i klarowne. Co nie znaczy, że mniej bolesne: momentami naprawdę ogarnia człowieka taka tępa bezsilność, że niewiele może tu zdziałać i nie bardzo pomóc. Co można, a nawet należy zrobić, to uważnie obserwować swoje lub bliskich dzieciaki i wyłapywać niepokojące sygnały, zamiast je lekceważyć. Warto również pamiętać i głosić, że wizyty u psychiatry czy psychologa to żaden wstyd. Czy gdy idziemy do neurologa, kardiologa czy dermatologa ktoś się z nas śmieje? Czy ktoś zaleca, by nie wymyślać i więcej ćwiczyć, gdy mamy kłopoty z sercem? Czy znajomi poklepują nas po plecach i każą wziąć się w garść i chodzić normalnie, gdy skręcimy kostkę? No właśnie.
Rodzice czasem nie rozumieją, że jeśli powiedzą dziecku: Jesteś leniwe, to ono, w okresie poszukiwania swojej tożsamości będzie w to bardzo wierzyć. Dzieci nie wiedzą, jakie są, szukają różnych dowodów na to, jakie mają cechy. I kiedy coś takiego usłyszą, możliwe, że będą latami o tym pamiętać, nosić jak brzemię.
Marta Szarejko porusza ze swymi rozmówcami szereg ważnych tematów: Jakie powinny być obowiązki każdego rodzica? Jaką wartość ma obecnie rodzina, podstawowa komórka społeczna? Czy winą za zaistniałą sytuację możemy obarczyć jedynie szpitale psychiatryczne? A co z placówkami wychowawczymi, poradniami psychologicznymi, szkołami czy lekarzami pierwszego kontaktu? Dlaczego dzieci nie szukają pomocy u dorosłych? Problem jest wielowymiarowy i głęboki, jednak by zacząć go rozwiązywać, musimy go zrozumieć. Stany ostre będą nam pomocą.
Karolina Sosnowska