Poczucie przynależności, akceptacji i normalne traktowanie jest dla wielu z nas czymś oczywistym. Nawet jeśli ludzie wyróżniają się wyglądem czy specjalnymi umiejętnościami, pragną zwyczajności i pewności, że nie będą służyć za obiekt obserwacji. Bo chociaż coś ich wyróżnia, to tak jak my mają uczucia i chcą spokoju.
Zarys fabuły
Lili, Mat i Benji z pewnością nie są zwykłymi ludźmi, chociaż robią wszystko, by za takich uchodzić. Nie jest im łatwo. Nie dość, że nie są z Ziemi, to kolejny raz musieli się przeprowadzić i zaczynać wszystko od nowa. Nie jest im łatwo, bo muszą ukrywać swoje moce i dostosować do innych dzieci w ich w wieku. Co gorsza, są z tym wszystkim sami, bo ich rodzice zginęli. Czy uda im się wpasować w otoczenie i znajdą swoje miejsce na ziemi?
Już patrząc na samą okładkę Mała gwiazda tuż pod Tsih, wiedziałam, że to może być jedna z lepszych powieści graficznych tego roku. Autor okładki sprawił, że jest pełna emocji i ma moc przyciągania. Opis tylko upewnił mnie w tym, że komiks musi trafić w moje łapki. To nic, że dzieckiem już dawno nie jestem.
Słów kilka o szacie graficznej
W sumie nie do końca potrafię określić, czym tak bardzo oczarował mnie Dawid, ale jego ilustracje trafiają do mojego serca. Jego kreska przypomina bajkowe klimaty, chociaż mamy tu zamysł superbohaterów, to jednak ilustracje są utrzymane w fantastycznej formie. Artysta skupia się na tym, by oddać trochę melancholijny i mroczny klimat historii. Czuć wypływający z nich smutek, ale również nadzieję i radość. Nawet fakt, że kolory nie są zbyt intensywne, pasuje do snutej opowieści.
Moje wrażenia
Mała gwiazda tuż pod Tsih to tak naprawdę wprowadzenie do serii, scenarzysta przybliża historię bohaterów, daje szanse poznania ich trochę i odkrycia odgrywanych ról, tego, kto jest kim oraz relacji między nimi. Pozwala czytelnikowi dotrzeć do tego, co siedzi im w głowach i sercach. Dzięki temu łatwiej jest wczuć się w położenie rodzeństwa, zrozumieć podejmowane przez nich decyzje. Przy czym nie zapomina o budowaniu napięcia i stworzeniu otoczki tajemniczości, przygody i bohaterskich działań. Dodajmy do tego dużo emocji, trochę poważniejszych tematów i okazuje się, że przed nami znajduje się coś naprawdę wartego uwagi.
Na zakończenie
Dla mnie Mała gwiazda tuż pod Tsih to jedna z lepszych powieści graficznych tego roku skierowanych do małych czytelników. Połączenie zwyczajnego życia z czymś fantastycznym oraz przygodowym nie zawsze się sprawdza, a tutaj wyszło to rewelacyjnie. Zdaje sobie sprawę z tego, że to dopiero wstęp do właściwych wydarzeń, to już chciałabym móc czytać kolejne zeszyty. Historia jest dopracowana w każdym calu, a przygoda i tajemnice łączą się z tematem przyjaźni, próby wpasowania się, radzenia sobie z tęsknotą i odpowiedzialnością za innych. Jestem zachwycona całością i tym jak w tak lekkiej i fantastycznej historii może skrywać się tyle ważnych tematów.
Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że Mała gwiazda tuż pod Tsih przypadnie do gustu każdemu. Wszyscy fani powieści graficznych i superbohaterskich klimatów znajdą tutaj coś dla siebie. Ta historia niesie za sobą ważne przesłanie, a do tego ma niezwykle wyrazistych bohaterów, fajnie poprowadzoną historię i to w lekkiej formie. No i ilustracje! One są tu równie ważne, jak tekst.
Irena Bujak