Kto z nas nie zna piosenek Agnieszki Osieckiej? Jej mądre, czasem zabawne teksty, są nadal aktualne i żywe. Nie dziwi więc, że co jakiś czas kolejni artyści decydują się intepretować je na swój sposób. Były już wykonywane między innymi przez Seweryna Krajewskiego, Marylę Rodowicz, Stanisława Soykę czy Katarzynę Nosowską. Teraz kolej na interpretację Katarzyny Groniec.
Zwyciężczyni wielu konkursów piosenki, aktorka teatralna i piosenkarka, artystka, kobieta wielu talentów. Katarzyna Groniec – chyba nie trzeba jej nikomu przedstawiać. Urodzona w 1972 roku w Zabrzu, zadebiutowała w 1991 roku w Teatrze Buffo, grając jedną z głównych ról w musicalu \”Metro\”. I właśnie z tą rolą oraz z wykonaniem starszych piosenek (np. \”Brzydcy\” Grażyny Łobaszewskiej) kojarzyła mi się do tej pory. Choć wydała już kilka płyt, dopiero \”Zoo z piosenkami Agnieszki Osieckiej\” sprawiło, że zaczęłam ją postrzegać nie tylko jako aktorkę, śpiewającą w teatrze czy na Przeglądach Piosenki Aktorskiej, ale także jako piosenkarkę ze sporym dorobkiem.
\”Zoo z piosenkami Agnieszki Osieckiej\” w wykonaniu Katarzyny Groniec to dwupłytowy album, składający się z płyty CD z jedenastoma piosenkami oraz płyty DVD z nagraniem występu w kameralnym gronie publiczności, uzupełniającym wykonania studyjne o kilka dodatkowych utworów. Zaczęłam od przesłuchania płyty z nagraniami, ze zdumieniem odkrywając na nowo znane mi utwory w całkiem innym brzmieniu i poznając kilka, których wcześniej nie słyszałam, między innymi tytułowe \”Zoo\”. Katarzyna Groniec przedstawia piosenki na swój sposób, inaczej akcentując, inaczej je przeżywając. Ma dobry, mocny głos, o przyjemnym brzmieniu. Potrafi zahipnotyzować słuchacza, przenieść go do miejsca, o którym śpiewa. Na płytę wybrała utwory smutne i melancholijne, ale także skoczne i wesołe, przy których noga (czy palce na kierownicy) automatycznie wybija rytm. Moją ulubioną piosenką szybko została \”Kokaina\”, nie mogę przestać jej słuchać, każde słowo jest wyśpiewane ze starannością, a muzyka uspokaja.
Płyta DVD, jak wspomniałam, stanowi zapis kameralnego koncertu z udziałem niewielkiej publiczności, która jest również elementem występu. Trwa nieco ponad godzinę, a w jej trakcie mamy okazję posłuchać czternastu piosenek. Wśród dymów, gry światła i ciemności, Katarzyna Groniec wraz z towarzyszącymi jej trzema muzykami grającymi na żywo, porywa nas w świat swojej muzyki. Prawie bez żadnej scenografii, poza olbrzymim ekranem wyświetlającym wizualizacje, bez sceny, ubrana na czarno, boso, potrafi wraz z zespołem przedstawić muzykę na pierwszym miejscu, jednocześnie tworząc ciekawy obraz. Choć kapelusz skrywa jej twarz i czasem nie widać rządzących nią emocji, widać, że piosenkarka przeżywa śpiewane utwory i się w nie wczuwa. Nie stoi w miejscu, tańczy, podskakuje, jej ruchy nie wyglądają na wyreżyserowane, ale na spontaniczne, wywołane muzyką. Publiczność bawi się z nią, widać, że wie, co ma robić.
Płytę mogłabym polecić każdemu. Tym z młodszego pokolenia, by poznali twórczość Osieckiej, jeśli jeszcze nie mieli okazji. I tym starszym, by zobaczyli, że znane im od lat piosenki, można jeszcze odkryć na nowo, znaleźć w nich coś, czego do tej pory się nie zauważało. A także każdemu, kto jeszcze nie zobaczył w Katarzynie Groniec piosenkarki.
ensorcelee.pl