Serce
chce tego, czego chce serce. [s.
119]
Niezależnie
od wieku bywają momenty, które w jednej chwili zmieniają całe
nasze życie. Sprawiają, że nawet w najgorszych momentach dają siłę
do przetrwania, pozwala odnaleźć bratnią duszę, kogoś komu
możesz bezwarunkowo ufać, bo zawsze usłyszysz od niej tylko
prawdę…
Boyce
nie miał łatwego życia, porzucony w dzieciństwie przez matkę,
bity i poniżany przez ojca alkoholika, mieszkający w przyczepie,
jedynie nieco starszy brat był dla niego ostoją dopóki nie zginął
na służbie. Pearl to dziewczyna skromnego pochodzenia, ale dzięki
ojczymowi uprzywilejowana i z widokiem na przyszłość na wysokim
poziomie. W jaki sposób pewny siebie, zbuntowany i bezkompromisowy
chłopak zaprzyjaźnił się z cichą, skromną i dobrze wychowaną
dziewczyną?
Po
Tak blisko… Tammary Webber
z niecierpliwością wyczekuję jej każdej nowej książki. Urzekła
mnie swoim stylem i nie mogłam oderwać się od czytania. Czy Tak
słodko… było równie cudowne
i zajmujące?
Lubie
w twórczości Webber jej spokojny,
ale jednocześnie nie pozbawiony emocji oraz zaskakujących momentów
styl pisania. Po prostu jako jedna z nielicznych autorek ma talent
tworzenia pięknych historii, w których nie dominują dramatyczne
wydarzenia a bardziej motyw przyjaźni, zaufania, poczucia wiary w
siebie, walki o swoje marzenia i to co się należy oraz miłości.
Tak słodko... nie
przebiło w moim odczuciu Tak blisko…,
ale równocześnie nic tej książce nie brakowało. Ciekawa fabuła,
przemyślane i dopracowane wątki, akcja, która nie nuży tylko
wzrusza, bawi i żywo interesuje. Nie ma w powieści sztucznych
dramatów, niepotrzebnych sytuacji a co ważniejsze jest ona
przepełniona emocjami, zarówno złymi, jak i dobrymi.
Bardzo
polubiłam głównych bohaterów, oboje przez swoje przeżycia mogli
się zmienić na gorsze a pomimo wszystko nic takiego się nie stało.
Boyce nie miał za dobrej opinii, nie stał się jednak jakimś
gniewnym, był inny, ironiczny, ale sobie radził najlepiej jak mógł.
Cieszy mnie, że Pearl nie stała się snobką po tym jak nagle mogła
pozwolić sobie na wszystko, tylko nadal była sobą, Osobą, która
nie ocenia po statusie społecznym, wykształceniu, tylko po tym jaki
ktoś jest. Postacie, zarówno te kluczowe, jak i poboczni, są różnorodni, rozbudowani, żywi i pełnowymiarowi.
Czytając
Tak słodko…
spędziłam kilka przyjemnych godzin żyjąc losami Pearl oraz
Boyce\’a. Z zainteresowaniem śledziłam bieg wydarzeń, z radością
obserwowałam jak wieloletni przyjaciele dają dojść sercom do
głosu i rosnące napięcie. Nie dało się nie polubić tych dwoje i
z nmi nie zżyć, ich rozmowy, bawiły, wzruszały a nawet wprawiały
w chwilę zadumy. Tammara Webber ujmuje mnie tym, że potrafi czymś
zwyczajnym wzbudzić szereg emocji, przykuć uwagę i ją utrzymać.
Biorę w ciemno wszystko, co napisze.
To
trzeci tom serii, ale spokojnie można czytać go bez znajomości
poprzednich tomów – bohaterowie z nich co prawda występują, ale
nie ma dużych nawiązań do poprzedniczek. Tak słodko…
to dobrze napisana mieszanka romansu i dramatu. Nie da się przy niej
nudzić, prostymi, ale posiadającymi głębszy sens, słowami
opowiada historię dwojga ludzi, którzy muszą odnaleźć drogę do
siebie.
Myślę,
że życie jest jak test, na który przyszliśmy niezbyt dobrze
przegotowani. Staramy się najlepiej, jak tylko możemy, i dopiero na
koniec dowiadujemy się, jak nam poszło. [s.
151]
Irena Bujak