\”Po
tobie zostaną ślady na ziemi. Wybiłeś monetę ze swym imieniem, a
ja? Co zostanie po mnie? Pieśni skaldów, siostro.\”
Na
finalną część dylogii o Świętosławie, córce Mieszka i
siostrze Bolesława Chrobrego, przyszło czytelnikom czekać kilka
miesięcy. \”Królowa\” jest bezpośrednią kontynuacją
\”Hardej\”, oba tomy tworzą zaś porywającą, barwną,
zapierającą dech w piersiach rozmachem opowieść o losach
piastowskiej księżniczki, która jako królowa i matka królów
zasiadała na tronach Szwecji, Danii, Norwegii i Anglii. I choć
przekazy historyczne dotyczące Świętosławy są skąpe i
niejednoznaczne, nie dające pewności, że siostra Bolesława, matka
króla Anglii Knuta – Santslaue, królowa ze skandynawskich sag –
Sigrida Storrada i – jak chce duńska tradycja – Gunhilda, małżonka
Svena Widłobrodego – to jedna i ta sama osoba, nie sposób nie
zachwycić się oszałamiającą wizją Cherezińskiej, która po
mistrzowsku w \”Hardej Królowej\” łączy udokumentowane
fakty, historyczną fikcję zawartą w sagach i legendach oraz to, co
podpowiada jej własna wyobraźnia. Efekt bowiem jest iście
fascynujący.
Jako
się rzekło, \”Królowa\” podejmuje wątki urwane w
\”Hardej\”. Świętosława, jako Sigrida Storrada, zasiada u
boku Svena zwanego Widłobrodym na duńskim tronie. Ta inteligentna,
niepokorna i dzika dziewczyna na naszych oczach dojrzewa, zmienia się
w doświadczoną, mądrą, ambitną władczynię, świadomą swej
wartości, powszechnie podziwianą i szanowaną, która, jako
wytrwany polityczny gracz, chce przeforsować własną wizję
podległego jej zakątka świata. Chcąc za jednym zamachem pozbyć
się znienawidzonego męża i ofiarować kochankowi siebie oraz
wymarzone królestwo, stawia wszystko na jedną kartę – i ponosi
klęskę. Nie poddaje się jednak, jak na dumną królową przystało
– wszak będąc matką szwedzkiego monarchy Olofa i duńskiego
Haralda, pragnie pomóc najmłodszemu synowi, Knutowi, w zdobyciu
angielskiej korony.
Choć
w najnowszej powieści Elżbieta Cherezińska koncentruje się na
burzliwych losach Świętosławy, równolegle prowadzi wątek jej
brata Bolesława, który mozolnie buduje potęgę piastowskiego
księstwa. Oboje odczuwają już brzemię władzy, ale też
nieustannie przesuwają horyzont, jak mawiał ich ojciec Mieszko,
sięgają po więcej: w Bolesławie dojrzewa idea wielkiej
Słowiańszczyzny, zaszczepiona mu przez cesarza Ottona, która
niestety rozbija się o rzeczywistość i interesy jego następcy,
Henryka II. Książę wikła się w długoletni konflikt z królem
Niemiec, łakomym wzrokiem spogląda też na wschód, gdzie na
kijowskim tronie osadził swego zięcia Światopełka, kontroluje
Czechy, prowadzi misje chrystianizacyjne na Pomorzu, aż wreszcie
spełnia swe wielkie marzenie – sięga po królewską koronę. W tym
samym czasie Świętosława używa wszelkich wpływów, by wesprzeć
mężczyznę swojego życia – Olafa Tryggvasona, a następnie swych
synów – następców tronów. Sama wykuwa swój los, nie godzi się
na rolę pionka, to ona chce rozdawać karty, zaś jej porażki, jak
i sukcesy, są równie spektakularne i obfite w realne, ważkie
konsekwencje.
Zarówno
Świętosława, jak i Bolesław są wielowymiarowymi, pełnokrwistymi
postaciami, o wyraźnie zarysowanych charakterach i dynamicznych, w
miarę rozwoju fabuły ewoluujących osobowościach, głęboko
ludzkich w swych motywacjach, lękach, wątpliwościach i
namiętnościach, zdolnymi nie raz zaskoczyć czytelnika. Ale to
cechy nie tylko protagonistów, lecz również bohaterów drugo, a
nawet trzecioplanowych – wystarczy wspomnieć chociażby tragiczną
postać Astrydy, pogańskiej przyrodniej siostry Świętosławy i
Bolesława, księżnej Emnildy czy mężczyzn życia Hardej. Mnogość
bohaterów i narracja prowadzona z wielu różnych punktów widzenia
właśnie dzięki tej fenomenalnej różnorodności
charakterologicznej niweluje wrażenie chaosu; łatwo czytelnikowi
wejść w skórę kolejnych bohaterów – narratorów, spojrzeć na
rozgrywające się wydarzenia ich oczami, dzięki czemu zyskuje on
nie tylko pełniejszy i bogatszy obraz konkretnej sytuacji, ale
dowiaduje się wielu ciekawych rzeczy o bohaterach.
\”Królowa\”
pod każdym zresztą względem jest ze wszech miar udaną
kontynuacją. Ramy czasowe wybrała sobie autorka wyjątkowo
wdzięczne – niespokojne, burzliwe, gdzie legendy i sagi
niepostrzeżenie splatają się z faktami historycznymi – i
wypełniła je opowieścią w stylu godnym islandzkich sag. Początki
polskiej państwowości, kształtowanie granic państw
skandynawskich, schyłek epoki wikingów i świt ery królów, która
nadeszła wraz z falą chrystianizacji – te epickie, przełomowe
dla historii wielu krajów europejskich wydarzenia stanowią nie
tylko wspaniałe pole do popisu dla wyobraźni pisarza, ale i
naukowych dywagacji; owszem, można autorce zarzucić, że jej
dylogia nie jest stricte historyczna, istnienie głównej bohaterki
mocno hipotetyczne, a w najlepszym razie niepewne lub stanowi ona
kompilację kilku różnych kobiecych postaci tamtych czasów,
niemniej jednak należy docenić rzetelnie i drobiazgowo odtworzone
średniowieczne realia oraz mocne oparcie tak w udokumentowanych
faktach, jak i naukowych hipotezach zgodnych ze współczesnym
kierunkiem badań nad średniowieczem. Rozmach autorskiej wizji to
coś, co uzupełnia historyczne luki i ożywia suche fakty, czyniąc
z lektury fantastyczną i maksymalnie satysfakcjonującą przygodę.
Przemawia do mnie ta wizja, przemawia głosem chóru bohaterów
sprzed tysiąca lat – i nawet, jeśli niektóre aspekty powieści
wywołują lekki dysonans (np. wybielanie postaci bohaterów wbrew
znanym faktom, jak chociażby okoliczności zdobycia przez Bolesława
ruskiej księżniczki Predsławy czy motywy stojące za odsunięciem
księcia Bezpryma) czy konfuzję (odrealnione, fantastyczne – i to
dosłownie! – zakończenie, które po prostu należy przyjąć z
dobrodziejstwem inwentarza, ostatecznie uznane przeze mnie za co
prawda dziwaczne, ale w pewnym sensie cudowne zwieńczenie dylogii) –
całość prezentuje się wspaniale. \”Harda Królowa\” to nie
tylko sugestywna, przekonująca wizja najdawniejszej historii naszego
kraju i państw pozostających w naszej ówczesnej strefie wpływów,
ale też hołd złożony tym wszystkim kobietom, o których
niesłusznie zapomniała historia, choć rządziły u boku swych
mężów czy synów, nie ustępowały im siłą charakteru, charyzmą,
inteligencją czy ambicją; niezależnie od tego, czy wizja
Cherezińskiej przekonuje czy też nie, kobiety takie, jak
Świętosława – Sigrida istniały, rządziły – oficjalnie czy
zza pleców swych mężczyzn – a teraz, dzięki autorce, odzyskują
należne im miejsce w historii.
Karolina Małkiewicz