Terroryzm jest obecnie
zjawiskiem wywołującym największą trwogę. Ludzie nie boją się już matki natury,
a przynajmniej nie boją się jej tak bardzo jak kilkaset lat temu. Teraz boją
się siebie nawzajem. Film Dzień Patriotów
jest próbą opowiedzenia wydarzeń z feralnego dnia kwietnia 2013 roku w Bostonie
podczas tamtejszego święta i maratonu. Próbą udaną, ale w pewien sposób
niekompletną i niejednoznaczną bowiem wokół tego zamachu narosło dość sporo
kontrowersji.
Dzień Patriotów to film który nie ma
typowego głównego bohatera. Widzowie poznają przebieg wydarzeń z kilku punktów
widzenia, choć na pierwszy plan wysuwa się postać sierżanta Tommiego Saundersa
(w tej roli całkiem niezły Mark Wahlberg), który poniekąd za karę obstawiał bostoński maraton i był na miejscu zdarzenia w
chwili wybuchu. Eksplozje były dwie (w kilku sekundowym odstępie), domowej
roboty bomby znajdowały się w plecakach i zostały pozostawione w kibicującym
biegaczom tłumie. Trzy osoby zginęły (w tym ośmioletni chłopiec) a ponad 250
zostało rannych (10 osób straciło kończyny). Ogromna tragedia. Przybliżenie
sylwetek poszkodowanych w tym zamachu ułatwia widzom identyfikację z nimi.
Przestają być jedynie twarzami w tłumie a zaczynają być dla odbiorców np.
pełnym radości młodym małżeństwem; mężem, który wraz z kilkuletnim synkiem
kibicuje swojej żonie… Dość szybko na miejscu pojawia się FBI i rozpoczyna się
gorączkowe śledztwo, które ma na celu wyłonienie z tego tłumu zamachowca lub
zamachowców.
Jak już wspomniałam jest
sporo kontrowersji względem wydarzeń poprzedzających zamach a także zatrzymania
podejrzanych. Twórcy nie podjęli się ich wyjaśnienia, choć nie uniknęli ich
całkowicie np. scena przesłuchania żony jednego z zamachowców. Trudno jest
jednoznacznie stwierdzić na ile prawdziwie prezentuje się przebieg wydarzeń
bowiem w wyniku decyzji bostońskich władz miasto zostało praktycznie całkowicie
zamknięte, a w miejscach planowanej obławy obowiązywał absolutny zakaz
poruszania się. Nie mniej jednak to co zostało zawarte w scenariuszu trzyma w
napięciu i wzrusza, i prawdopodobnie nie mija się zbyt daleko z prawdą.
Widzowie narzekający na amerykański patetyzm mogą być lekko zniesmaczeni
zakończeniem, ale całość jest pozbawiona tego typowego amerykańskiego
nadmuchania i rozdętego ego. Film prezentuje po prostu naturalną i szczerą
postawę w obliczu tak niewyobrażalnie brutalnego aktu przemocy.
Obok Wahlberga obsadę
uzupełniają Kevin Bacon oraz J.K. Simmons, którzy doskonale wpasowują się w
charakter historii, gdzie liczy się każda jednostka. Podoba mi się to, że
wielkie nazwiska nie przyćmiły tej opowieści, a największym jej bohaterem było
miasto, którego mieszkańcy zostali zaatakowani.
Dzień patriotów to nie jest kino
zaangażowane politycznie, być może brakuje mu nieco głębi, którą można odnaleźć
np. w Monachium, ale na pewno jest to
film wart obejrzenia i przemyślenia.
Żaneta Wiśnik