Początek powieści wydawał się być chaotyczny. Katerina Diamond pokazywała kolejne sceny z kolejnymi bohaterami, a ja długo nie mogłam znaleźć klucza, którym mogłabym ich połączyć. Stopniowo odkrywane fakty budziły odrazę. Wyjątkowo brutalne morderstwa, ciała ofiar opisane z dużą szczegółowością. Makabryczne widoki, których nie chciałabym nigdy widzieć na własne oczy.
Abbey, Parker, Adrian i Imogen. Żadne z nich nie miało łatwej przeszłości, to ona zdeterminowała ich obecne życie. Dawno nie czytałam książki, w której bohaterowie mieli ze sobą tyle nieprzetrawionych problemów. Nikt wśród nich nie był idealny. Nikt nie był jednoznacznie dobry i nikt nie był jednoznacznie zły.
Przez przeskoki między bohaterami i wątkami, nie miałam okazji zżyć się z nimi, dlatego bałam się, że oprócz makabrycznych opisów, nic mnie w tej historii nie poruszy. A jednak końcowe sceny wzbudziły mój niepokój, nie potrafiłam już dłużej pozostać obojętną wobec tego, co się działo. Gdyby nie opis książki, nie pomyślałabym, że to właśnie Imogen jest główną bohaterką powieści, autorka sprawiedliwie dzieliła rozdziały między różne postaci. Zarysowywała ich charakter, ale nie pozwalała poznać ich prawdziwej twarzy.
Zemsta nie powinna być usprawiedliwieniem zbrodni. Dopracowane szczegóły działania świadczą o premedytacji, a to bywa karana niezwykle surowo. A jednak kiedy poznałam historię sprawcy, miałam problem, by jednoznacznie go osądzić. Niewątpliwie jego ofiarom należała się surowa kara, zresztą spodziewali się tego. Od wymierzania kar powinien być sąd, ale morderca przeczuwał, że jego ofiar nikt nie odważyłby się skazać, zresztą sprawa po tylu latach mogła ulec przedawnieniu. Czy to go usprawiedliwiało? Czy miał im pozwolić żyć beztroskim życiem, jakie do tej pory prowadzili?
\”Belfer\” to trudna moralnie książka, z jednej strony, jak nigdy, rozumiałam mordercę i jego prawo do zemsty, w końcu nie zabijał niewinnych ludzi, z drugiej, nie było we mnie zgody na taki sposób wymierzania sprawiedliwości, chcę wierzyć, że tę rolę mogą pełnić bezstronne sądy. To niebanalna powieść, w której bardzo szybko można odgadnąć tożsamość mordercy, ale to nie psuje lektury, wręcz przeciwnie, daje nadzieję, że autorka będzie chciała zaskoczyć czymś zupełnie innym. Katerina Diamond zaintrygowała mnie pomysłem na nietypową fabułę, pozwoliła sobie wyjść poza ramy powieści tego gatunku. \”Belfer\” okazał się interesującym debiutem, trzymam kciuki, by w kolejnych powieściach autorka trzymała się swojego nieszablonowego stylu.