Jako nastolatka marzyłam o zostaniu psychologiem, później rozpoczęłam studia prawnicze. Czytając opis fabuły byłam przekonana, że to książka idealna dla mnie. Była wręcz jak napisana specjalnie na moje potrzeby, zawarto w niej wszystko, co uwielbiam. Z takim nastawieniem sięgnęłam po \”Mroczny zaułek\” Louise Doughty i być może właśnie to zaważyło na końcowej ocenie tej pozycji.
Jest to książka, w której na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. Jest złożona z takich elementów, które jedni lubią, inni nienawidzą, ale w ogólnym rozrachunku odbiór się równoważy. Ja najbardziej doceniam rozważania egzystencjalne, ten mocny akcent psychologiczny książki. Zdaję sobie jednak sprawę, że znaczna część uzna te fragmenty za nudne i niepotrzebne. Zachwycą się jednak konstrukcją romansu i namiętnością, jaka wylewa się ze stron – co dla mnie było totalną klapą, czymś mało odkrywczym i lekko żałosnym. Będzie też trochę – nazwijmy to – żargonu sądowego, który z wiadomych przyczyn mi się podobał. Optymizm zgaszą jednocześnie raczej kiepsko stworzone postaci drugoplanowe, które nie wnoszą nic poza tym, że są i drażnią. Wreszcie będzie też niby to ciekawe zakończenie, które po tygodniu zapomnimy albo uznamy, że tak właściwie to życia nam nie wywróciło.
Mam to do siebie, że rozgryzam wszystkie intrygi przeważnie maksymalnie w połowie książki, a później jest już tylko \”no i wiedziałam\” i seria wzdychań, że to takie przewidywalne. W przypadku \”Mrocznego zaułku\” może i było kilka zaskoczeń, ale nie wyrwało mnie z butów. A jak mnie książka nie wyrywa z butów to zaczynam narzekać. Ogólnie historia przeciętna. Ani zła, ani dobra. Taka w sam raz, jeśli ktoś chce odpocząć i nie męczyć się intelektualnie. Nieco przypominała mi \”Dziewczynę z pociągu\”, nawet sposób jej promocji i te bijące w oczy informacje o tym, że to mega bestseller i kraje zabijają się o prawa do wydania. Niestety w mojej ocenie \”Mroczny zaułek\” się nie obronił. Jestem zawiedziona i czekam dalej na moją książkę idealną.