Życie nie zawsze daje nam wybór. Czasem stawia nas przed faktem dokonamy i każe działać. Nie wybierać, po prostu reagować. Los, przeznaczenie, a może fatum? Od nas zależy tylko, czy z tej konfrontacji wyjdziemy z twarzą.
Konstancja to kobieta, której charakter zahartowało wiele przeciwności losu. Jestem panią wielkiego majątku, zarządza wieloma gospodarstwami, ale sama skrywa się w cieniu. Jej jedynym towarzystwem jest omistrzyni Pelasia. I kiedy jest już pewna, że nic nie zmąci spokoju na dworze, w jej progach staje Jan, była miłość Konstatacji. Szybko okazuje się, że przyczyną jego wizyty nie są tylko rzewne wspomnienia, ale sprawa życia i śmierci. A jakby tego było mało, wraz z nim przybywają problemy. Dwór jest zagrożony. Czy samotna kobieta stawi czoła kolejnym kłopotom? Czy tym razem los pokona kobietę, a może na nowo otworzy ją na życie?
Wilcza córka to książka inna niż te, które do tej pory wyszły spod pióra autorki. Pani Magdalena Kordel brylowała w powieściach obyczajowych, których akcja rozgrywała się we współczesności. Tym razem jest inaczej. Fabuła Wilczej córki odbywa się w przeszłości, w XIX wiecznej Polsce, a klimat przesycony jest archaicznymi zwyczajami i przestarzałą etykietą. Ten zabieg z pewnością spodoba się wszystkim miłośnikom retro.
Interesująca jest też sama główna bohaterka. Konstancja to kobieta silna, samodzielna, bystra i… w średnim wieku. Gdy uzmysłowiłam sobie te ostatnią cechę, byłam w szoku. Może dlatego, że Pelasia strofuję swoją panią jak małą dziewczynkę, ale dość długo myślałam, że mowa o młodej dziewczynie. Ta kobieta szaleństwa dorastania ma już za sobą, jednak wiemy o nich niewiele. Przeszłość tej postaci jest jedynie sygnalizowana, a szkoda, ponieważ bez wątpienia była ona burzliwa.
I czas na kolejne zastrzeżenie wynikające z przyjętej konwencji. Przywykłyśmy do tego, że w powieściach obyczajowych miłość jest bardzo ważnym elementem. Tym razem, przynajmniej w pierwszej części, romans to niedopowiedziane wspomnienie, a uczuciem obdarza się wiele osób, ale nie ?tego jedynego?. Mamy XIX wiek, szanującą się damę w średnim wieku, nie liczcie na sceny rodem z Seksu wielkim mieście, ani nawet Downton Abbey. Konstancja się szanuje… i kropka!
Co więc będzie się działo? Poznacie sporo sekretów zarządzania starą posiadłością, weźmiecie udział w wymierzaniu sprawiedliwości, a nawet w pojedynkach. Czego mi w tej książce zabrakło? Hm… odrobiny polotu, lekkości i dynamiki. Niektóre sceny trwały zdecydowanie zbyt długo, kurtuazyjne rozmowy ciągnęły się w nieskończoność, a Pelasia, która na początku śmieszyła, w zdecydowanej większości scen plotła trzy po trzy. Bardzo doceniam chęć oddania klimatu, jednak często przysłaniał on sedno sprawy, a bohaterzy czekali wiele akapitów, zanim przedstawili to, o co naprawdę im chodziło.
Ciekawym aspektem powieści było rozbudowanie fabuły na legendzie. Autorka zgrabnie poprowadziła ten temat i wplotła go w kilka wątków. Z przyjemnością czytałam te fragmenty i szukałam nawiązań do nich.
Córka wiatrów to powieść dobra, chociaż nie genialna. Coś między nami nie zaiskrzyło. Ponieważ jednak czuję, że w powietrzu wisi ciekawa intryga, a tajemnice przeszłości dopraszają się o prawo głosu, mam nadzieję, że drugi tom ruszy z kopyta. Tymczasem pozostaje wierna bardziej współczesnym powieścią obyczajowym autorki.
Dominika Róg-Górecka