Po książkę \”Lab Girl\” sięgnęłam głównie z jednego powodu – tytuł idealnie do mnie pasuje. Sama kocham pracę w laboratorium i nie raz używam określenia Lab Girl w odniesieniu do samej siebie, dlatego liczyłam na to, że historia Hope Jahren stanie się bliska mojemu sercu. Po części na pewno tak się stało, choć jednak pojawiły się tutaj pewne zgrzyty…
Od jakiegoś czasu na rynku wydawniczym pojawia się mnóstwo książek nawiązujących do magii natury. Traktują o niesamowitych więziach, jakich na co dzień tak naprawdę nie obserwujemy w naszym świecie, a są one obecne od dawien dawna. Mało kto docenia piękno przyrody, mało kto zdaje sobie sprawę z tego, jak niesamowita bywa natura. Hope Jahren czuła jednak to od lat swojej młodości. Wiedziała, że biologia jest przepiękną nauką, która ma wiele do zaoferowania i właśnie dlatego postanowiła pójść w tym kierunku. Wybrała kierunek kariery i choć nie był on łatwy to stale dążyła do celu. Dzięki temu osiągnęła to, o czym zawsze marzyła.
\”Lab Girl\” nie jest to końca tego typu powieścią, która w każdym rozdziale prezentuje sekrety i magię przyrody. Owszem, są tutaj takie elementy, ale raczej stanowią mniejszość, gdyż głównym motywem jest życie autorki. Tak naprawdę można by chyba napisać, że jest to jej autobiografia z dodatkiem tego, co stało się częścią jej życia. Muszę jednak przyznać, że jeżeli już natrafiamy tutaj na tego typu opisy, to są one naprawdę bajkowe, pełne magii. To zupełnie niepowtarzalne spojrzenie na biologię, na wszystkie na pozór proste procesy, których codziennie jesteśmy świadkami. Hope Jahren opisuje je z niesamowitą pasją, w sposób urzekający. Sam proces opadania liści opisała tak niesamowicie, że do tej pory siedzi mi w pamięci.
Początkowo z wielkim zaangażowaniem śledziłam losy autorki. Myślę, że nawet chwilami doskonale ją rozumiałam, bowiem też jestem na początku swojej drogi naukowej, choć studia już za mną. Również marzę o tym, żeby kiedyś otworzyć własne laboratorium i zdecydowanie książka ta pokazuje, że chcieć to móc. Może działać jako motywator, nie tylko dla biologów, ale dla wszystkich ludzi, którzy mają pasję i chcą ją rozwijać, a być może nieco się boją. Hope Jahren ciężko pracowała, aby dojść do punktu, w którym znajduje się dzisiaj. Za to ją podziwiam ? za tą wytrwałość, pasję, zaangażowanie. Jest typem pracoholika, ale robi to, co kocha. I to jest właśnie piękne! Życzę każdemu, aby odnalazł swoją drogę w życiu i realizował się z pasją i taką miłością do swojej pracy, jak Jahren.
Niestety, jestem typem czytelnika, który nie do końca przepada za biografiami i rzadko po nie sięgam. Przyznaję, że spodziewałam się po tej książce czegoś innego, nie do końca takiej typowej biografii. Choć Jahren zdecydowanie jest ciekawą osobistością, to jednak nie czułam potrzeby poznawania jej życia aż tak dosadnie. Cała jej historia jest motywująca i pełna nadziei, ale przyznam szczerze, że nigdy wcześniej o niej nie słyszałam, więc nie była to postać, z której autobiografią chciałam się zapoznać. Na co liczyłam? Może faktycznie na coś bardziej związanego z naturą, może na nieco inne spojrzenie na pracę w laboratorium, może na nieco specjalistycznego języka, a nawet zaprezentowanie kilku interesujących badań.
Nie napiszę jednak, że jest to zła książka, bo tak nie jest. Jest dobra, napisana prostym i przystępnym językiem, a ja po prostu miałam względem niej inne oczekiwania. Mimo wszystko Hope Jahren to osoba pełna pasji i to da się poczuć, da się zauważyć. Dlatego z pewnością książka ta ma swój urok, a wszelkie opisy przyrodniczych zasad czy wydarzeń są niezaprzeczalnie piękne, zaprezentowane po prostu w bajkowy sposób! Chyba nikt nigdy nie opisał tego tak wspaniale.
Magdalena Senderowicz