Nigdy wcześniej nie spotkałam się z książkami autorstwa Renaty Lis, a jako że lubię nowe doświadczenia to z chęcią zgłosiłam się do przeczytania jej nowej pozycji \”Lesbos\”. Bardzo zaciekawił mnie pomysł na prowadzenie narracji w formie biografii rożnych osób i chyba właśnie to zaważyło na decyzji o zapoznaniu się z tą historią.
Tak jak już wspomniałam, w \”Lesbos\” mamy do czynienia z biografiami. Ich nietypowość natomiast mieści się w fakcie, że są to biografie nie tylko kilku osób, ale też że te osoby żyły w różnych i często całkowicie odmiennych dla siebie czasach. Mamy bowiem do czynienia z takimi postaciami, jak Maria Dąbrowska, Virginię Woolf oraz Oskar Wilde. Wyspa Lesbos jest tutaj pewnego rodzaju metaforą, miejscem po którym autorka podróżuje, w celu zrobienia swego rodzaju wywiadu z postaciami. Spotyka Safony w różnych formach, ukryte w rożnych osobach i różnej formie. \”Lesbos\” to próba odnalezienia powiązań między autorami, ich dziełami i kulturami.
Zaskakujący jest tu styl autorki, której nie można odmówić pewnej mistyczności formy, wysublimowania, delikatności. Renata Lis umiejętnie przemieszcza się po płaszczyźnie wyspy, wybiera najciekawsze i najbardziej pożądliwe fragmenty biografii swoich bohaterów, tworząc z nich jedną całość. Jej książka to właściwie przegląd pewnych obrazów z przeszłości, urywków życia, a nie dokładna biografia. Nie zmienia to jednak faktu, że taki a nie inny dobór formy był posunięciem zapewne ryzykownym, ale z punktu widzenia ostatecznego wyglądu, jak najbardziej trafnym.
\”Lesbos\” to historia o miłości, tym bardziej wyjątkowa tematycznie, że dotyczy miłości kobiet. W pewnym sensie zaskakuje fakt, że została dobrze przyjęta w polskim – bardzo konserwatywnym – społeczeństwie. Z drugiej strony jest to świadectwo kobiecości. Książka przekonuje, że Safona jest w każdej z nas, jest esencją naszego stylu bycia, elementem, którego nie powinnyśmy się wypierać. A orientacja seksualna nie określa naszej duszy i wszystkiego, co ją określa.
Osobiście książka mnie zaciekawiła, ale nie zachwyciła. Nie jest to z niczym konkretnym związane, po prostu nie trafiła do mnie tak, żebym później myślała o niej dużej niż 5 minut. Cieszy mnie natomiast, że literatura w naszym kraju jest zróżnicowana i każdy może znaleźć coś dla siebie. Być może zapoznam się z innymi książkami Renaty Lis, ponieważ podobał mi się styl i forma. Tyle albo aż tyle.
Sylwia Czekańska