O kotach można by pisać tomy, ba, tomiszcza! O ich zachowaniu, o majestatycznym wyglądzie, o ich zwyczajach i śmiesznostkach, o ich charakterach i przyzwyczajeniach. Ten, kto miał w swym życiu styczność z kotami wie, że każdy sierściuch jest inny. Jeden to słodki pieszczoch, drugi ledwie łaskawie da się dotknąć końcami palców. Jeden to łakomczuch z tłuściutkim brzuszkiem, mimo stosowanych rozpaczliwie diet, drugi zaś je normalnie, a wciąż widać mu wszystkie kosteczki. Mruczące, miauczące, czasem mierzące świat obojętnym wzrokiem, innym razem pełni zaangażowania łowcy: k o t y. Te wyjątkowe stworzenia rządzą w krótkim zbiorze tekstów Charlesa Bukowskiego \”O kotach\”.
Zbiorek, który trzymam w ręce to wybrane z artykułów do gazet, listów, opowiadań i maszynopisów teksty o kotach. Są to zarówno fragmenty poetyckie, jak i pisane prozą ? a wszystkie są krótkie, bowiem nawet te z periodyków czy listów nie przekraczają trzech stron. To odrzuty, teksty rzadkie, trudne aktualnie do dostania, jest więc to pewien smaczek dla fanów twórczości amerykańskiego pisarza. Raczej nie polecałabym ich na pierwsze spotkanie (na szczęście w moim przypadku lekturę \”O kotach\” poprzedziło czytanie \”Szmiry\”), ale jako książkową dokładkę, służącą dłuższemu obcowaniu z twórczością Bukowskiego.
Nie ma co ukrywać, że jego styl nie każdemu przypadnie do gustu. Ja akurat, zachowując ostrożną rezerwę, chętna jestem poznawać dalej jego twórczość, od jakiegoś czasu znów szeroko dostępną dzięki wznowieniom Noir sur Blanc. W kolorowych, specyficznych okładkach, które dla jednych są zupełnym nieporozumieniem i kiczem, dla innych zaś idealnym odwzorowaniem twórczości tego poety i prozaika, kuszą z księgarnianych półek. A kiedy przedstawiciel wydawnictwa mówi mi, że gdyby Charles Bukowski był kotem to wyglądałby tak jak ten na okładce, nie sposób zaprzeczyć.
Zebrane w zbiorze fragmenty są oczywiście nierówne, z naciskiem na \”raczej przeciętne\”: takim prawem rządzą się przedsięwzięcia literackie bazujące na odrzuconych tekstach, których autor albo sam nie pokazywał szerszej publiczności, albo napisał na zlecenie różnorakich periodyków i nie uznawszy za specjalnie godne uwagi, nie przedrukowywał ich ponownie. Większość stanowią wiersze, a choć nie zawsze są dobrej jakości to jednak nie można im nigdy odmówić świetnego oddania kociej natury i wnikliwego oka ich autora. Teksty takie jak \”spłoszony do życia jak ogień\”, \”pokrętne dobro w ratowaniu cierpiących\”, widok na kocie jaja\” (100% Bukowskiego w Bukowskim!) czy \”Manx\” to moi osobiści ulubieńcy. Przykuwają uwagę również niektóre przemyślenia prozą: jestem dziwnie pewna, że żaden kociarz nie może pozostać na nie obojętny.
Kot to piękny czort. To słowo jest tu w sam raz na miejscu, nawet przez duże C. Niektóre psy i kobiety można odmawiać, by odpuściły, i w końcu odpuszczą. A kot ni cholery. Błyskawice dawno zdążą osmalić ściany domów, a on wciąż będzie mruczał nad miseczką mleka.
\”O kotach\” jest również wzbogacone fotografiami ze zbiorów Lindy Lee Bukowski, żony pisarza. Na czarno-białych zdjęciach widzimy kolejne opisywane w tekstach koty oraz samego pisarza pozującego z ulubionymi sierściuchami.
Choć Charles Bukowski pisze prosto i nie stroni od wulgarności, jego teksty zaskakują wrażliwością i celnymi spostrzeżeniami. Widać, że koty kochał i rozumiał ich naturę. Mimo że z pewnością nie jest to najlepsza rzecz autora, warto zajrzeć do zbioru \”O kotach\” i wyszukać sobie swoją własną, osobistą kocią perełkę.
Karolina Sosnowska