-Jaki ty jesteś pewny siebie…
-Jestem, kiedy coś jest moje.
Bywa, że doświadczamy traumatycznych przeżyć i niestety upływający czas nie jest wystarczającym lekiem na pogodzenie się z nimi. Wspomnienia opanowują nasze myśli i sny. Sprawiają, że jesteśmy nerwowi, a nagłe zmiany tylko potęgują nasze lęki.
Mogłoby się wydawać, że Keela powinna być teraz szczęśliwa. Wyrwała się ze szponów osoby, która sprawiała, że traciła wiarę w siebie i odnalazła swoją miłość. Niestety w życiu jest tak, że raz jest kolorowo, a raz nad naszymi głowami zwisają czarne chmury. Alec organizuje wyprowadzkę z małego domu Keeli, co ją trochę przeraża. Nie wie, czy jest gotowa na ten krok, a nawiedzające ją koszmary, które są coraz bardziej realne, tylko wszystko komplikują. Czy Keeli uda się pokonać swoje obawy i porozmawiać z Alecem, tak by zrozumiał, co ją gnębi?
Bracia Slater zawładnęli moim sercem i nie mogę doczekać się kolejnych książek z serii. L. A. Casey dodatkowo rozpieszcza jeszcze swoich czytelników dodatkami do serii, które łączą wcześniejsze wydarzenia z tymi, co mają nadejść w kolejnym tomie. Czy Keela okazała się lepszym dodatkiem niż Bronagh?
Chociaż Bronagh mi się podobała, bo było w niej to, co lubię u Casey, to jednak musiałam przyznać, że niektóre momenty były dla mnie trochę naciąganie. Tym razem nie mam jednak takiego problemu, bo Keela jest dużo lepsza. Opis przeprowadzki i inne wątki poboczne sprawiają, że nowelkę czyta się z zainteresowaniem i czuje się przedsmak tego, co nastąpi w trzeciej części. Nie brak tu poczucia humoru, ładunku emocjonalnego i stylu, z których jest znana powieściopisarka. Dzieje się dużo i szybko, a co ważniejsze, bywa też zaskakująco.
Dodatek jest napisany tylko z perspektywy Keeli i to jej wersję wydarzeń poznałam. Dziewczyna zmaga się ze strasznymi wspomnieniami, co odbija się na jej psychice i normalnym funkcjonowaniu. Próbuje być twarda, ale zachowanie Aleca, który chce dobrze, ale działa szybko i bez porozumienia z nią, tylko jej to utrudnia. Keela musi się odnaleźć w nowej sytuacji i poradzić sobie z tym, co ją gnębi.
Keela jest dużo lepsza niż pierwszy dodatek. Czuć tutaj, że L. A. Casey od początku do końca wiedziała, co chce napisać i nie było to wymuszone. Z ciekawością i zainteresowaniem pochłonęłam historię, przeżywając ją razem z bohaterami, śmiałam się i denerwowałam. Autorka potrafi przykuć uwagę czytelnika i dzięki lekkiej formie przekazu sprawić, że nie da się wyrzucić z pamięci braci i ich bliskich.
Keela to uzupełnienie Aleca i wstęp do Kane?a. Historyjka, którą powinien przeczytać każdy fan braci Slater. Dużo śmiechu i wzruszeń, masa emocji, no i bracia. Czy można odmówić sobie dodatkowej chwili ze Slaterami?
Irena Bujak