Wydawać by się mogło, że pisanie bajek to sztuka lekka, łatwa i przyjemna, dzieci bowiem uwielbiają wszelkiej maści historyjki i opowiastki. Nic bardziej mylnego. Pisanie bajek to sztuka wielka, mali czytelnicy są bowiem wymagającym odbiorcą. Taka bajka, najlepsza z najlepszych, musi mieć to coś, co sprawi, że dziecko jej wysłucha z chęcią i uwagą, musi też pobudzić jego wyobraźnie, a często i wzbudzić całą serię pytań \”po co\”, \”dlaczego\”, \”ale jak to\”. Niektórym bajki wychodzą lepiej, innym gorzej, a jeszcze innym wcale… i tylko Ci z darem (albo talentem) winni bajki dla dzieci tworzyć.
Dobranocki na pogodę i niepogodę w pierwszej kolejności przeczytałam sama, chcąc zapoznać się z tym, co autorzy oferują małym czytelnikom. Moje odczucia względem każdej z bajek były inne. Jedne podobały mi się bardziej, inne mniej, a jedna szczególnie nie przypadła mi do gustu. Skonfrontowałam swoje odczucia z moim synem i o dziwo były identyczne.
Zacznę od bajki, która nijak nie wpasowała się w moje i syna gusta czytelnicze, tj. O małym Strachodździlu i wielkiej odwadze. Przyznam, że sam tytuł nie brzmiał dla mnie zachęcająco. Dalej również nie było lepiej, bo i nazwy bohaterów tejże bajki, jak i jej formuła bardziej odstrasza, niż zachęca do tego, by usiąść wieczorem przy łóżku dziecka i przeczytać mu taką bajkę. Ilustracje do tej bajki są równie straszne, co treść. Maluch kategorycznie odmówił kontynuowania bajki po mniej więcej czterech stronach, co zasadniczo mnie nie zdziwiło.
Pora na te fajne, ale nie do końca. Dwie bajki, a mianowicie Szczęściarz i Kulka, kalejdoskop i księżycowy ogórek nie wzbudziły wielkiego entuzjazmu u mojego dziecka. Pierwsza była dość nużąca, z drugiej strony można by powiedzieć, że spełnia w jakimś sensie walor edukacyjny, a mianowicie mniej lub bardziej udaną naukę liczenia, do pełni szczęścia bowiem kotek, bohater bajki, potrzebuje policzyć wszystko, co może począwszy od ilości łap, przez ilość wąsów, na mamie i tacie kończąc. Druga została wysłuchana ze stoickim spokojem, wręcz miałam wrażenie, że syn czeka tylko na chwilę, w której przejdziemy do czegoś ciekawszego.
Pozostałe bajki zostały przez syna przejęte z dużym entuzjazmem. Z ogromnym zainteresowaniem słuchał czytanych bajek i równie chętnie zadawał pytania, czy to dotyczących treści, czy też ilustracji im towarzyszących. Dwie szczególnie przypadły mu do gustu: Podniebna podróż kozy Fionki oraz Kłopot – do tych wracaliśmy kilkukrotnie.
Szczególnie cenię takie bajki, które poza fajną, lekką formułą i historią, mają jeszcze jakiś przekaz, który trafi do dziecka. Dobranocki na pogodę i niepogodę skrywają kilka takich przekazów…
W ogólnym rozrachunku publikacja Dobranocki na pogodę i niepogodę to dobry tytuł, który stanie się pretekstem do spędzenia czasu z dzieckiem i zanurzenia się we wspomnieniach z dzieciństwa, gdy to nam dorosłym rodzice i dziadkowie czytali, bądź opowiadali bajki na dobranoc.
Duża czcionka i ilustracje zachęcą również naszych milusińskich, by rozpocząć przygodę z czytaniem i samodzielnym odkrywaniem sposobów na znalezienie czarownicy, czy też dotarcie do gwiazd.
Michalina Foremska