Celem baśni zawsze było objaśnienie dzieciom podstawowych problemów ludzkiej egzystencji w sposób jasny, miły i przystępny. Ich lektura miała oswoić lęki i w pewnym stopniu przygotować maluchy na dorosłe życie. Konia z rzędem temu jednak, kto wskaże mi osobę dorosłą, której życie wolne jest od błędów i nietrafionych decyzji i która nie potrzebuje, choćby raz na pewien czas, przypomnienia o tym, co jest w życiu najważniejsze. Baśń filozoficzna Susanny Tamaro temu właśnie służy i trzeba przyznać, że nieźle się z tego zadania wywiązuje. W alegoryczny sposób opowiada o wartościach, które wydają się oczywiste, gdy ma się kilkanaście lat i głowę nabitą marzeniami, a które w zderzeniu z prawdziwym, dorosłym życiem tracą swój fundamentalny charakter.
Tytułową Tygrysicę czytelnik poznaje w momencie narodzin, gdzieś na syberyjskim odludziu, i towarzyszy jej aż do ostatnich dni późnej starości. Jest świadkiem pierwszych stawianych przez nią kroków, osamotnienia po odejściu matki i brata, niezwykłej przyjaźni z istotą, która powinna być jej wrogiem, wreszcie trwającej długie lata niewoli i kolejnych zaskakujących relacji z ludźmi. Z pierwszych lat życia futrzastej bohaterki płynie nauka dotycząca poszanowania odmienności i prawa do szukania własnej drogi życiowej. Tygrysica zawsze była inna: nie polowała tak szybko, jak jej brat bliźniak, nie przyjmowała bezkrytycznie praw rządzących Tajgą i jej własnym życiem, zadawała pytania o przeznaczenie tygrysiej egzystencji. Początkowo niepewnie, z czasem jednak coraz śmielej, próbowała znaleźć własną drogę, nie poddając się prawom natury, a często wręcz je lekceważąc. Susanna Tamaro przekonuje, że marzenia warto urzeczywistniać, w przeciwnym razie pozostaną tylko marzeniami, a nie ma nic gorszego od niespełnionych, zawiedzionych snów i nadziei. Historia Tygrysicy pokazuje, że droga do niezależności i samorealizacji nie zawsze jest łatwa, warto jednak konsekwentnie nią podążać – nawet jeśli pierwszy skok wyjdzie trzeba być cierpliwym i nie wolno się zrażać. Za swoją niezależność bohaterka książki Susanny Tamaro zapłaciła wysoką cenę w postaci permanentnej samotności i poczucia izolacji od własnego gatunku, autorka daje jednak do zrozumienia, że nigdy nie żałowała poniesionych kosztów. Losy Tygrysicy pokazują ponadto, że wsparcie może nadejść z najmniej spodziewanej strony, a przyjaźń nie zna granic stawianych przez Naturę i człowieka. Nadmierna ufność nie popłaca, całkowity brak zaufania również może jednak prowadzić na życiowe manowce, czasem dobrze jest więc wyjść drugiej istocie naprzeciw z otwartym sercem i umysłem.
Tygrysica i Akrobata to także przestroga przed utratą wolności, niekoniecznie w najbardziej dosłownym rozumieniu tego słowa. Nie potrzeba bowiem więziennych krat ani pęt na szyi, by skutecznie zniewolić współczesnego człowieka – co więcej, ludzie XXI wieku sami ochoczo budują dla siebie kazamaty. Praca w korporacji, gdy ma się artystyczną duszę, zakładanie rodziny mimo braku instynktu rodzicielskiego, spełnianie cudzych oczekiwań kosztem własnych marzeń – to wszystko klatki, do których wchodzi się dla wygody lub poczucia bezpieczeństwa. W książce Tygrysica i Akrobata pojawiają się także pytania o istnienie Boga, życie po życiu, i naturę wszechświata, które człowiek zaczyna sobie zadawać zazwyczaj w późniejszych latach życia. Na większość z tych pytań Susanna Tamaro daje odpowiedzi, na pozostałe każdy czytelnik będzie musiał odpowiedzieć sobie sam.
Może się wydawać, że problemów egzystencjalnych poruszonych przez włoską pisarkę jest zbyt wiele jak na książkę liczącą niewiele ponad sto pięćdziesiąt stron. Susanna Tamaro nie prześlizgnęła się jednak po żadnym z nich, wszystkie podejmowane kwestie poddając wnikliwej, choć alegorycznej analizie. Rozmiar Tygrysicy i Akrobaty stanowi natomiast raczej zaletę niż wadę, przy większej objętości książka mogłaby się bowiem stać wtórna i nużąca. Autorce nie udało się uniknąć truizmów, co w tego rodzaju literaturze wydaje się oczywistością. Nie ma ich, zresztą, zbyt wiele, nie odbierają więc przyjemności czytania. Zwłaszcza, że Tygrysica i Akrobata napisana została wyjątkowo pięknym, momentami poetyckim, a chwilami zupełnie prostym językiem, który trafi zarówno do młodszego, jak i nieco starszego czytelnika. To bez wątpienia wzruszająca i dająca do myślenia proza, mimo że momentami ocierająca się o banał. Warta przeczytania bez względu na wiek, z zastrzeżeniem, że jest się gotowym na remanent, który lektura ta dokona w poglądach czytelnika na życie.
Blanka Katarzyna Dżugaj