Dopóki nie odebrałam telefonu tego pamiętnego dnia, moje życie miało stały rytm, a głównym celem do osiągnięcia był awans w pracy. Mój rok kręcił się na ustalonych zasadach, od jednego deadline do kolejnego. Odsunęłam życie towarzyskie i małżeńskie na bok, aż do tego dnia, w którym zadzwonił ten cholerny telefon. Co zmienił w moim życiu?
Ewa to menadżerka z krwi i kości, nad wyraz ambitna i ułożona, wciąż gna do ustalonego celu, nie zważając na życie po pracy. Każdy kolejny Deadline oddala ją od jej męża Jacka, od przyjaciół i rodziny. Mogłoby się wydawać, że kobiecie pasuje to, jak jest teraz i to daje jej szczęście i satysfakcje. Jednak jeden telefon, wypadek i szybka decyzja podjęta pod wpływem chwili mogą zmienić nie tylko jej plan dnia. W końcu pojawienie się psa, chomika i rezolutnej kilkulatki może zaburzyć cały wszechświat. Jak z całej sytuacji wybrnie Ewa? Czy nadal szczęście to tylko praca i samodoskonalenie się?
Płacz. Ile sił, ile łez. Wypłacz to wszystko. A później przestań płakać.
Czasami dana książka idealnie trafia w moment w życiu i nagle okazuje się, że to, co ważne i dające najwięcej szczęścia mamy już dawno. Perypetie Ewy, która w pracy próbuje odnaleźć szczęście i sukcesem zdefiniować siebie, to idealny przykład na to, jak łatwo się pomylić w ocenie otoczenia i własnym mniemaniu na temat naszego życia. Kobieta zatraca się w drodze na szczyt po szczeblach kariery, a życie poza biurem jest gdzieś obok, toczy się mimochodem i ucieka przez palce niczym piasek w klepsydrze. Rytm dnia, tygodnia czy miesiąca wypełnia grafik, w którym brak miejsca na męża, czy przyjaciół. Wszystko wywraca się do góry nogami, gdy Ewa zmuszona jest podjąć szybką decyzję, która nasunie jej mnóstwo refleksji.
Po raz pierwszy miała dla siebie tyle czasu, nie rozpraszał jej dzwoniący telefon, nie słyszała piszczącego dźwięku wyskakujących powiadomień o sprawach niecierpiących zwłoki. Niczego nie pucowała, nie odkurzała, nie prasowała. Nie doszkalała się, nie zapisywała na kursy, nie czytała poradników napisanych przez wybitnych specjalistów, nie uczestniczyła w żadnych warsztatach. Po prostu? była. I było jej z tym dobrze.
Nie zdradzę wam jednak czy pani menadżer zdąży odnaleźć szczęście i zmienić swoje dotychczasowe plany.
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Anny Tabak, jednak już teraz wiem, że będę sięgać po jej kolejne powieści. Deadline na szczęście to powieść obyczajowa napisana lekkim stylem i z ogromnym wyczuciem emocji. To książka, która wciągnie was w świat normalny i jakże prosty, gdzie jedna chwila może zmienić postrzeganie przez nas świata. Zachęca do refleksji i małego rachunku sumienia. Sprawia, że leniwe popołudnie z książką może zaowocować czymś miłym i przyjemnym dla twojego otoczenia.
Czasami nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo ci na czymś zależy, dopóki się nie dowiesz, że nie możesz tego dostać.
Autorka z niezwykłym wyczuciem maluje świat, w którym główna bohaterka będzie musiała poradzić sobie z nagłym chichotem losu, który niczym niesforny wietrzyk wdarł jej się w plan dnia i rozsypał skrzętnie ułożoną listę zadań. Pełna autentyczności niebanalna powieść o tym, co ważne w życiu. Głównym plusem tego tytułu są bohaterowie, których naturalność pozwoli wielu czytelnikom i czytelniczkom utożsamić się z nimi i odnaleźć w powieści cząstkę siebie.
Czuje się miło zaskoczona tym tytułem. Nie liczyłam na historię tak lekką i emocjonalną, zachęcającą do refleksji i mająca tak kojący wpływ na umysł. Lektura z półki tych niezwykłe płynnych i uniwersalnych, które czyta się z przyjemnością i zostaje po nich ślad. Polecam tę książkę każdemu, ponieważ może przed wami odkryć prawdę, której nie dostrzegacie przez pęd dzisiejszego świata.
Marta Daft