Nie jestem taternikiem, nie wspinam się, nawet w lecie nie chodzę w góry. Mieszkam na górce (na pagórku niewielkim we brzozowym gaju, tak na serio pagórek jest niewielki, ale brzóz nie ma) i dlatego jak przysypie śnieg, a nie dociera tam żaden pług, to śmieję się, że też biorę udział w akcji Himalaizmu Zimowego, ale to jest żart! Napiszę, gwoli ścisłości. Od pewnego czasu jednak regularnie po książki o tematyce wysokogórskiej sięgam, bo lubię oglądać widoki, lubię te emocje, chociaż świadomość, że większość, tych biografii skończy się źle, może przeszkadzać. Jednak w sumie? każde życie kończy się tak samo, jeśli jest tam himalaizm, to będą emocje, będzie walka o marzenia.
Artur Hajzer pochodził z nietuzinkowej, artystycznej rodziny. Pseudonim Słoń przylgnął do niego we wczesnej młodości. Chociaż ze wspinaczką kojarzą się raczej kozice i wymóg, by być wytrzymałym, zwinnym i lekkim, to jednak Artur Hajzer stał się twarzą polskiego himalaizmu. To on współtworzył Polski Himalaizm Zimowy, który miał był takim żłobkiem, obozem szkoleniowym dla młodych ludzi. I w tej książce mamy sporo o tej kontrowersyjnej akcji, która ma wielu przeciwników, ale i są ludzie, którzy uważają go za godny naśladowania. To książka, która pokazuje Hajzera i jego osiągnięcia z wielu stron, naprawdę na aprobatę zasługuje dbałość o obiektywizm. Dużo gór, dużo pasji. Masa pięknych zdjęć. Kawał biografii! Sądzę, że jadąc w góry na urlop, warto ją zapakować do plecaka.
Akurat mamy kolejną akcję ratunkową w Karakorum, Latok I stał się właśnie świadkiem śmierci kolejnego człowieka i kolejnej walki o życie kogoś, kto szedł tam, gdzie śmierć wyłania się zza każdego zakrętu, czyha zza każdej grani, ale oglądając te fotografie, filmy, nie sposób nie zatęsknić, nie zakochać się, w dziewiczej, nietkniętej bieli, w surowych skałach i poczuciu wydzierania naturze jej bastionów. Co pociągało w górach Artura Hajzera, dowiecie się, czytając tę książkę, daje ona niepowtarzalną okazję wejścia do tego elitarnego świata, zobaczyć ludzi, którzy realizują swoje pasje, narażając swoje życie. Artur Hajzer, jakiego poznajemy, nie jest cukierkowym bohaterem, który patrzy zamglonym wzrokiem, na horyzont i oddający się marzeniom, był człowiekiem trudnym, o niełatwym charakterze, poznamy go w chwilach, gdy był na szczycie, ale i wtedy, gdy ponosił porażkę.
Książka jest naprawdę dobrze napisana, nie pozostawia nas z uczuciem niedosytu, nie zostawia nas z jakimiś niedokończonymi wątkami. Naprawdę wzór współczesnej biografii!
Katarzyna Mastalerczyk