Z pewnością nie byłam jedyną osobą, która z niecierpliwością wyczekiwała na finałowy tom sagi Edyty Świętek \”Spacer Aleją Róż\”. Autorce udało się wykreować na wiarygodnym, choć niedominującym tle dziejów Nowej Huty interesującą historię rodu Szymczaków, ich krewnych i bliskich, począwszy od młodych lat głównych bohaterów – licznego rodzeństwa – aż po studenckie czasy ich dzieci. Czy na końcu czeka na nas wielkie BUM?
Zacznijmy od tego, że \”Powiew ciepłego wiatru\” obejmuje większy okres niż poprzednie tomy, ma też większą liczbę bohaterów ze względu na to, że sporo starego pokolenia wciąż żyje, a młodzi przestali być po prostu dziećmi, mają swoje życie, swoje kręgi znajomych i swoje marzenia, niekiedy zdecydowanie sprzeczne z ideami socjalistycznego państwa. Autorka jak zwykle zadbała o rozpisanie drzewa genealogicznego, choć szkoda, że oprócz tego nie dołączyła listy ważnych postaci spoza rodziny. Niekiedy można się zgubić, czyim przyjacielem jest Jane, skąd w życiu Szymczaków wziął się Robert albo w którym momencie splotły się z losami głównych postaci losy Zygmunta. Cóż, takie uroki wielotomowej sagi rodzinnej.
Jeszcze przed premierą w luźnej rozmowie autorka zapewniała, że nie wymorduje wszystkich bohaterów. BUM! jednak jest – to zamach na Lenina… a właściwie na jego pomnik. Osią tego tomu jest wydarzenie prawdziwe, nigdy do końca nie wyjaśnione i przez to zostawiające sporo wolności artystycznej. W wizji Świętek to Karol Pawłowski, dzielnie walczący z reżimem, staje się jednym z \”zamachowców\”. Jednak udaje mu się ujść cało z miejsca zdarzenia dzięki pomocy dawnej znajomej – prostytutki Bożeny Morek. Odżywają dawne namiętności, i to mimo tego, że Karol jest już żonaty z Gabrysią, a w domu prócz małżonki czeka na niego potomstwo.
Nie tylko małżeństwo młodego Pawłowskiego przeżywa kryzys. Jego rodzice także mają trudne chwile. Najłatwiej nie jest także Ksaweremu i Dorocie, choć po śmierci Amelii nikt już, zdawałoby się, nie stoi na drodze ich szczęścia. Ciężkie chmury zawisają wreszcie nad Krystyną i Leszkiem – a może wiszą nad nimi już trzeci tom z rzędu. Właściwie najlepiej radzą sobie Bronisław i Bogusia, ale to zapewne dlatego, że w tym tomie jest ich bardzo mało. Również samotne żony Szymczaków mają wiecznie pod górkę, choć światłem w życiu alkoholiczki Kazimiery staje się Ludwik, żywiący niezrozumiały dla reszty rodziny sentyment do ciotki. W tym tomie sporo miejsca zostaje poświęcone także młodemu pokoleniu, szczególnie bohaterom, którzy dla czytelników poprzednich części byli zaledwie dziećmi, a tu już kończą szkołę, przeżywają pierwsze miłości i pierwsze wielkie rozczarowania… W tle zaś rozrasta się Nowa Huta, socjalizm chyli się ku upadkowi, a Karol Wojtyła zostaje papieżem i wlewa w serca rodaków nadzieję na lepszą przyszłość.
Choćby pobieżny opis całego wykreowanego przez Świętek w tym tomie świata zająłby objętość standardowej recenzji, tylu jest bohaterów i tyle pomniejszych opowieści. Z jednej strony to dobrze: widać, że ten świat żyje, że postacie dorastają, starzeją się, przeżywają typowy cykl życia, co przydaje im realizmu. Z drugiej jednak strony: wydarzenia toczą się zbyt szybko, a po przeczytaniu ostatniej strony mam uczucie potężnego niedosytu. Losy bohaterów, którzy pojawili się w pełnej krasie dopiero w tym tomie – chociażby Ewy i Roberta – zostały przedstawione pobieżnie, jakby były zaledwie streszczeniem właściwych losów. Lata zmieniają się za szybko, a konieczność ukazania takiej rzeszy postaci sprawia, że zostaje bardzo niewiele miejsca na tło historyczno-społeczne, które przecież jest także ważne i interesujące, zwłaszcza w kontekście rozwoju świata przedstawionego. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że Edyta Świętek miała pomysł na więcej tomów, ale wydawca uznał, że pięć to wystarczająco dużo i trzeba w piątym zakończyć wszystkie wątki. Wyszło przez to mniej wielowymiarowo i bardziej banalnie niż cztery poprzednie części. Z pewnością ta saga zasłużyła na lepszy finał.
Wróciła także bolączka trzeciego tomu – kompletny brak silnych bohaterek. W poprzedniej części kilka postaci porwało się na niezależność, pojawiła się także urzekająca młoda bojowniczka Gabrysia. Tylko cóż z tego, skoro w ostatnim tomie została zredukowana do roli kury domowej podobnej większości kobiet przedstawionych przez Świętek. Opiekują się dziećmi i partnerami-rewolucjonistami, wszystkie marzą przede wszystkim o wielkiej miłości, wybaczają zdrady i upokorzenia (nie wierzę, że Julia, która nabrała w \”Szarości miejskich mgieł\” takiego charakteru, tak po prostu zniosłaby to, że Wawrzyniec ją zdradził i jeszcze zrzuca na nią winę), i nawet jeśli zdają sobie sprawę, że żyją w toksycznym związku, to nic z tym nie robią. Najbardziej uderzył mnie chyba finał historii Karola i Gabrysi, bardzo dla Karola wygodny – został niemalże męczennikiem, któremu wszyscy współczują, chociaż tak naprawdę w wielu przypadkach zachował się jak szuja. Nie uważam bynajmniej, że każda autorka powinna pisać wysoce feministyczne postacie kobiece, w kontekście czasów, w których akcję umieszcza Świętek, to byłoby wręcz nierealistyczne. Natomiast przy takiej liczbie bohaterek fakt, że w życiu rodzinnym wszystkie, nawet Bożena, odbite są od jednego szablonu, sprawiał mi podczas lektury sporo przykrości.
To nie jest zła książka. Edyta Świętek nadal umie pisać, sprawnie operuje słowem, a za tytaniczną pracę wykonaną przy wiarygodnym do najmniejszych detali odwzorowaniu opisywanej epoki należą jej się ogromne słowa uznania. Jednak z bólem serca przyznaję, że choć początkowe strony zapowiadały poziom poprzedniego tomu, po epilogu czuję, iż to najsłabsza część \”Spaceru Aleją Róż\”. Gdybym miała oceniać całą sagę, byłoby to 7/10, ale ten tom nie zasługuje na tak wysoką notę. Niestety.
Jeżeli czytaliście poprzednie części, podobały wam się, i chcecie się dowiedzieć, co się stało dalej z Szymczakami i z Nową Hutą, oczywiście warto \”Powiew ciepłego wiatru\” przeczytać, tym bardziej, że na plus wśród współczesnych sag wyróżnia się dbałością o detal i niezwykle literackim językiem. Nie jest to jednak wymarzone zakończenie naprawdę dobrego cyklu.
Joanna Krystyna Radosz