Dziś wybierzemy się w daleką podróż do Stanów Zjednoczonych. Tam czeka na nas Casey Pendergast, dyrektorka kreatywna w jednej z tamtejszych agencji reklamowych.
Będziemy towarzyszyć jej w pracy nad nową kampanią reklamową, dzięki której rozwinie się jej kariera zawodowa, a także w życiu prywatnym zajdzie wiele czasami zaskakujących zmian. Naprawdę będzie się działo. Casey wpadnie w rollercoaster niespodziewanych wydarzeń. Czy wyjdzie z nich zwycięsko? Przekonajcie się sami.
Muszę się Wam teraz do czegoś przyznać. Ja do takich lekkich książek pióra zagranicznych autorek podchodzę trochę jak pies do jeża. Odnoszę nieodparte wrażenie, że ich bohaterki w odróżnieniu do ich polskich odpowiedniczek są mało inteligentne i postępują zgoła nieracjonalnie. I dlatego trochę bałam się pisania tej recenzji, bo nie chciałam być zbyt okrutna zarówno dla bohaterki, jak i dla autorki. No i co? No i bardzo miło się rozczarowałam.
O Casey rzeczywiście mogłabym pisać długo i nie zawsze pozytywnie. Bo to nie jest osóbka, którą pokochamy od pierwszych kart. Oj nie! Ale też skrzywdziłabym ją bardzo gdybym wrzuciła ją do jednego worka z mało inteligentnymi bohaterkami, które zdarzało mi się spotykać podczas moich literackich wojaży. Bo tego o niej napisać nie mogę.
Casey jest osobą głęboko przeświadczoną o swojej doskonałości i swoim niebywałym talencie. Uważa się za najlepszą i nieustannie do tego dąży, na innych patrząc czasami z góry i z pobłażaniem. Kariera i pieniądze są dla niej wszystkim i naprawdę wiele dla nich zrobi. I tak, czasami postępuje nieracjonalnie, szczególnie w relacjach z Benem. Ale nie jest bezduszna, miewa wyrzuty sumienia, szczególnie wtedy kiedy zaczyna sobie zdawać sprawę, że żądza pieniądza zdaje się wygrywać z wartościami moralnymi. I naprawdę da się ją lubić.
Na okładce książki widnieje slogan zachęcający do jej przeczytania. A brzmi on następująco: Diabeł ubiera się u Prady na dzisiejsze czasy. O nie, Moi Drodzy nie dajcie się zmylić. Ta wyżej wspomniana powieść to lekka, rozrywkowa książka, przy której będziemy się dobrze bawić. Przynajmniej tak ją zapamiętałam. Jeżeli chodzi o mnie, dobrze się przy niej bawiłam, ale nie została we mnie na dłużej, a właśnie to jest moim prywatnym miernikiem jakości książki. Jeżeli myślę o niej jeszcze jakiś czas po jej zamknięciu, to znaczy, że była to naprawdę wartościowa literatura.
Jak upolować pisarza?, to owszem, powieść obyczajowa, ale nie po prostu rozrywkowa i służąca tylko i wyłącznie dobrej zabawie. Bo to opowieść bardzo prawdziwa i nawet przez moment nieprzerysowana. Bo właśnie w takich czasach żyjemy. Gdzie pieniądz i kariera rządzą światem, a najważniejszy jest nasz wizerunek stworzony w mediach społecznościowych. Bo przecież, ?jak cię widzą , tak cię piszą?, a że widzą tylko i wyłącznie przez pryzmat ekranu komputera czy smartfona to przecież nie ważne. Droga do odkrycia prawdziwych wartości jest długa, żmudna i wyboista.
Mnie najbardziej poruszył wątek przyjaźni Casey i Susan. Bo Susan to zupełne przeciwieństwo Casey. Ona nie myśli o zrobieniu wielkiej kariery, ma ją wręcz w głębokim poważaniu, a wszelkimi przejawami luksusu po prostu gardzi. Jest niespełnioną pisarką i nie ukrywa swojego obrzydzenia stylem życia Casey. I muszę szczerze przyznać, że momentami bardzo mnie to bolało. Bo Susan swego braku akceptacji nie ukrywa i nie raz , nie dwa dość dobitnie daje jej o tym znać. Ja wychodzę z założenia, że przyjaźń to wielkie uczucie, jeżeli się na nie decydujemy to akceptujemy styl życia drugiej osoby bez żadnych zastrzeżeń. Czy w tym przypadku prawdziwa przyjaźń zwycięży? Będziecie musieli przekonać się sami.
Także wbrew moim pierwszym oczekiwaniom naprawdę gorąco zachęcam Was do przeczytania tej książki. Casey to inteligentna dziewczyna z krwi i kości, a Jak upolować pisarza? to kawał naprawdę dobrej, na wskroś prawdziwej powieści. Serdecznie zachęcam do przeczytania. Miłej lektury!
Dorota Skrzypczak