Z czym kojarzy się Wam Japonia? Z pięknymi gejszami i dzielnymi samurajami? Postępem technologicznym i nowoczesnością? Maseczkami na twarzach i śmiercią z przepracowania? A może z Hello Kitty i innymi, podobnymi jej uroczymy postaciami? Kwiaty w pudełku pokazują Kraj Kwitnącej Wiśni z innej, znacznie mniej przyjemnej perspektywy. To Japonia widziana z perspektywy kobiet i uwierzcie, daleko jej do ideału. Znacznie dalej, niż można by przypuszczać.
Karolina Bednarz spędziła w Japonii kilka lat, a swoje wrażenia na początku umieszczała tylko na blogu W krainie tajfunów. Jak sama twierdzi, do napisania książki skłoniły ją przede wszystkim rozmowy z Japonkami, uwięzionymi w świecie powinności, konwenansów i tradycji, która w ostatnich dziesięcioleciach w dość karkołomny sposób splotła się z tym co nowoczesne.
Kwiaty w pudełku to tak naprawdę zbiór reportaży lub esejów, z których każdy porusza inny problem. Wspólnie dają dość pełny, ale mocno pesymistyczny obraz kraju, w którym – mimo oficjalnej polityki i nowoczesności ? pozycja kobiety jest zwyczajnie zła. W oczach społeczeństwa spełniona kobieta to mężatka w pełni podporządkowana mężczyźnie. Nawet jeśli pracuje zawodowo, jej praca jest mniej istotna i ma obowiązek w pełni zadbać o dom. Samodzielnie, bo gotowanie, sprzątanie czy opieka nad dziećmi nie należą do \”męskich zajęć\”. Wprawdzie w każdym zakątku świata trafiają się mężczyźni, których udział w życiu rodzinnym ogranicza się do położenia się na kanapie i wyciągnięciu pilota, we Wschodniej Azji jest to jednak nie tylko powszechnie akceptowalne, a wręcz aprobowane.
Kobieta, która podejmuje pracę zawodową ma dwa wyjścia – zadowolić się niską posadą lub zrezygnować z życia rodzinnego. Musi się przy tym liczyć z tym, że nie tylko w oczach współpracowników, ale także rodziny i przyjaciół, będzie tylko \”przegranym psem\”. Ścisły podział ról społecznych i ideał kobiety jako istoty cichej, pokornej i uroczej jest na tyle głęboko zakorzeniony w powszechnej świadomości, że same kobiety wymagają od innych kobiet trzymania się tych właśnie standardów. Na szczęście powoli się to zmienia i miejmy nadzieję, że proces ten się nie zatrzyma.
Autorka porusza w swojej książce różnorodne kwestie, w tym absurdalne przepisy, które także stawiają kobietę na niższej pozycji. Mowa tu chociażby o tzw. rejestrach rodzinnych koseki. Gdy rodzi się dziecko, jest wpisywane do rejestru ojca. Gdy dziewczyna wychodzi za mąż, jest z niego wykreślana, a w zamian wpisywana do rejestru męża. Przechodzi więc niejako z władzy ojca pod kuratelę małżonka. Nie ma prawa zachowania własnego nazwiska. A co w przypadku, gdy urodzi nieślubne dziecko i nie chce podawać, kto jest jego ojcem, bądź ten go nie uzna? Dziecko, które nie jest wpisane do niczyjego rejestru, jest naznaczone od samego początku, jako gorsze. I to nie tylko z punktu widzenia moralności, ale też aspektów czysto praktycznych – nie może chociażby skorzystać z państwowej służby zdrowia.
Bednarz porusza także kwestie popkulturowe, jak choćby powstawanie popularnych dziewczęcych zespołów. Mówi głośno o sprawach mocno niewygodnych, jak molestowanie dziewczynek w zatłoczonych pociągach czy ośrodkach, w których jeszcze kilkadziesiąt lat temu powszechnie zamykano osoby chore na trąd.
Kwiaty w pudełku to historie kobiet o różnym statusie materialnym i pochodzących ze skrajnie odmiennych środowisk. Łączy je to, że niezależnie stanu konta czy rodziny, z jakiej się wywodzą, nie są w pełni paniami własnego życia i losu. Mimo to walczą o to i coraz częściej mówią o tym głośno. Lektura naprawdę warta uwagi!
Katarzyna Abramova