Nasze życie to zawsze suma zdarzeń, które miały miejsce i tych, które są wypadkową naszych decyzji. Choćbyśmy zakopali wspomnienia głęboko w przepastnym umyśle, one powrócą i staną się siłą napędową naszej porażki. Nie musi tak być, ale czy jesteście ze sobą całkiem szczerzy? To, co osiągnęliście swoimi decyzjami, kiedyś daje wam szczęście? A może konsekwentnie niszczycie wszystko, co dał wam los?
Człowiek bez demonów przeszłości nie jest prawdziwym człowiekiem.
Morgan Sheppard, gdy miał jedenaście lat, zyskał przydomek \”małoletniego detektywa\” po tym, jak odkrył, kto jest zabójcą jego ówczesnego nauczyciela matematyki. To wydarzenie stało się początkiem drogi na szczyt. Jednak 25 lat później, mężczyzna, który jest prowadzącym program detektywistyczny o wysokim poziomie oglądalności, trochę się na tym szczycie chwieje. Alkohol i narkotyki to cała rzeczywistość Morgana, który walczy z czymś ukrytym głęboko w swej pamięci.
Gdy Sheppard budzi się po kolejnej zakrapianej nocy, coś nie gra. W pokoju hotelowym nie jest sam, każda z pięciu osób jest nieprzytomna. On sam przykuty kajdankami do łóżka próbuje znaleźć odpowiedź na to, co tu się stało. Ma na to trzy godziny, podczas których musi odkryć, co łączy pięcioro nieznajomych z nim i zwłokami w wannie. Kto jest mordercą? Jak się wydostać z pokoju? Kim jest człowiek w masce końskiej głowy? Jeśli Sheppard nie odkryje zabójcy, wszyscy zginą.
Dawno nie trafiłam na żaden dobry kryminał, więc opis powieści Chrisa McGeorge\’a od pierwszych chwil przykuł moją uwagę. Czy udało się utrzymać zainteresowanie do końca?
Absolutnie tak. Spędziłam kilka godzin na rozwikływaniu zagadki i do samego końca nie odkryłam wszystkich elementów układanki. Autor w świetnym stylu wprowadza nas w bezbłędnie skrojoną intrygę, zapewniając nam mnóstwo atrakcji. Ciekawym rozwiązaniem są powroty w przeszłość Morgana Shepparda i odnajdywanie w nich zarówno podpowiedzi, jak i haczyków, na które bardzo łatwo dać się złapać.
Od pierwszych chwil rodzi się w czytelniku chęć odkrycia sprawcy i jego motywów. Pomimo początkowych założeń z każdą kolejną stroną i kolejnym fragmentem z przeszłości wizja tego, kim jest morderca, zmienia się kilkukrotnie. To świetne uczucie, gdy napięcie nie opuszcza nas do ostatnich stron. Nawet nie jest mi z tym źle, że nie wpadłam na rozwiązanie.
Akcja toczy się nieprzerwanie, momentami uspokaja się, by po chwili wybuchnąć jakąś rewelacją i zbić nas z tropu. Genialna wręcz kreacja bohaterów, dzięki której nie mamy pojęcia, kto mógł być mordercą. Każda z postaci ma inny charakter i stanowi zaprzeczenie mordercy, jednak powoli ujawniają swoje drugie oblicze. Niemal czujemy na własnej skórze, jak zamknięte pomieszczenie zmniejsza się, powietrze staje się gęste, a atmosferę między szóstką zamkniętą w jednym pokoju można porównać do tykającej bomby lub niestabilnej reakcji wybuchowej.
W thrillerach i kryminałach liczy się każdy szczegół. McGeorge świetnie wyważył psychologię postaci z napięciem, uczuciem niepewności i tym ulotnym wrażeniem, że jakiś element gdzieś nam umyka. Nie przesadził z nagromadzeniem postaci i wątków pobocznych. Stworzył coś na kształt dość mrocznego i niepokojącego Escape roomu całego wymazanego krwią. Żałuje, że nie mogę przytoczyć wam kilku szczegółów, jednak jest to książka, o której lepiej napisać mało, by czytelnik połknął haczyk, a reszta zadzieje się sama.
Byłam w szoku, gdy okazało się, że to debiut McGeorge\’a, a poradził sobie z tą historią po mistrzowsku. Tu każdy może okazać się tym złym lub dobrym. Nic nie jest oczywiste i tak proste.
Dla kogo jest ta książka? Myślę, że spokojnie każdy z was odnajdzie się w tej powieści i znajdzie coś dla siebie. To idealna pozycja czytelnicza na nadchodzące jesienne wieczory. Nie raz zmrozi wam krew w żyłach i uruchomi uczucia, o których nie mieliście pojęcia. Strach, niepokój a może klaustrofobia? Co dopadnie cię podczas lektury? Zgadnij kto, polecam z czystym sumieniem.
Marta Daft