Val McDermid to ceniona i uznana autorka kryminałów. W Polsce zasłynęła bardzo udaną serią książek o Tonym Hillu. Miejsce egzekucji to ostatnio wydana, pozaseryjna, powieść, która wydaje się mieć zupełnie inny charakter niż znana dotychczas twórczość autorki. Właśnie dlatego moje odczucia względem lektury są dość ambiwalentne – pomimo tego, że książka prezentuje naprawdę wciągającą fabułę i nietuzinkową intrygę, to jednak jej wyjątkowo niespieszne tempo wpływa dość mocno na odbiór powyższych.
Pewnego mroźnego grudniowego dnia 1963 roku trzynastoletnia Alison Carter wychodzi na spacer z psem i znika bez śladu. Mieszkańcy odciętej od świata, angielskiej wioski Scardale, w której dziewczynka mieszka wraz z matką i ojczymem, są przerażeni bo wiedzą, że takie dziecko jak ona nie uciekło po prostu z domu. Zawiadamiają policję, ale śledztwo trwające wiele tygodni nie przynosi rezultatów. Sami mieszkańcy, choć wyraźnie zależy im na losie Alison, nie są skłonni do pomocy obcym. Jednak pewnego dnia nadchodzi przełom?
Trzydzieści lat później dziennikarka Catherine Heathcote postanawia napisać książkę dotyczącą tamtych wydarzeń. Nawiązuje kontakt z Georgem Bennettem – detektywem odpowiedzialnym za ówczesne śledztwo. Okazuje się, że zbieranie materiałów do tego projektu obudzi dawno uśpione demony i rzuci nowe światło na tamte dramatyczne wydarzenia. Co kryje się za tragedią z przed lat?
Ta książka zdaje się być mniej makabryczna niż inne powieści spod pióra McDermid. Co prawda twórczość autorki generalnie nie epatuje zbytnią przemocą, ale Miejsce egzekucji jest pod tym względem naprawdę wyjątkowe. Pisarka poświęca dużo więcej miejsca relacjom społecznym w zamkniętej, przesiąkniętej mroźnym klimatem społeczności, skupia się również na stanie emocjonalnym policjantów, którzy prowadzą to trudne śledztwo. McDermid już wcześniej dała się poznać jako autorka rzetelna i dobrze przygotowana do swojej pracy, nie inaczej jest w przypadku Miejsca egzekucji. Czytelnicy są prowadzeni krok po kroku przez wszelkie trudności, z jakimi przychodzi zmagać się funkcjonariuszom. Autorka wtajemnicza ich także w niuanse, jakimi rządzą się malutkie społeczności, tak by mieli szeroki obraz. Daje im tym samym szansę, na wyrobienie sobie własnej opinii, na temat dziwacznych i często niezrozumiałych zachowań mieszkańców Scardale.
Podczas lektury ma się wrażenie, że coś w całej tej historii (tej wymyślonej i zaprezentowanej) nie gra – nie tylko pod względem fabularnym. Najpierw wydarzenia rozgrywają się naprawdę bardzo powolnie, następnie następuje nagły zwrot akcji, który teoretycznie powinien wyjaśnić wszystko, ale… no właśnie istnieje, jakieś ale… a później autorka przenosi fabułę w czasie, ukazuje relacje między starszym już policjantem, a zainteresowaną sprawą dziennikarką, a ostatecznie ujawnia wszystkie fakty… I choć czytelnikowi trudno domyślić się o co w tym wszystkim chodzi, to jednak wyraźnie czuje, że jest wodzony za nos. Jest to oczywiście plus, ponieważ zaskoczenie, jakie wywołuje finał opowieści jest naprawdę satysfakcjonujący, jednak są w tej powieści fragmenty, które jako czytelnik miałam ochotę ominąć – wyśmienite książki czyta się od deski do deski, jednym tchem… I chyba to najlepsza puenta dla tego tekstu… Miejsce egzekucji to powieść dobra, ale nie wyśmienita. Niestety nie osiągnęła poziomu, do którego autorka przyzwyczaiła swoich czytelników. Nie mniej jednak jest to książka, po którą warto sięgnąć.
Żaneta Fuzja Krawczugo