Gdy rok temu sięgałam po tom pierwszy przygód najbardziej znanej badaczki smoków w wiktoriańskiej Anglii, lady Trent, byłam nastawiona na smoki, smoki i jeszcze więcej smoków. Trochę się więc zdziwiłam, gdy w Historii naturalnej smoków było tych stworzeń jak na lekarstwo. Okazało się bowiem, że pisana w formie pamiętników powieść zaczyna się, gdy główna bohaterka jest dzieckiem. Tomów pamiętnika ma być kilka, i zdaje się, że będą się one składać na dość kompletny i szczegółowy opis dziejów Izabeli Trent. Tom drugi, Zwrotnik Węży, jest zatem kontynuacją wątków opisanych w poprzedniej części. Co tym razem czeka badaczkę smoków?
Mijają trzy lata od znanej już czytelnikowi wyprawy w niegościnne góry Wystrany, a nieustraszona badaczka szuka nowej przygody. Mimo że poprzednio poniosła dotkliwą ofiarę, lady Trent nie zamierza rezygnować z badania smoków, ponieważ jest to jej ogromną pasją, a wręcz – można by powiedzieć – sensem życia i celem, do którego dążyła od najmłodszych lat. Młoda badaczka naraża się na gniew rodziny, łamiąc konwenanse i przejawiając bardzo odważne, jak na tamte czasy, poglądy na temat tego, co kobieta może, a czego nie może. Wraz ze swoim dawnym współpracownikiem Tomem Wilkerem oraz przyjaciółką Natalie Oscott, uciekinierką z domu, udaje się z ekspedycją na rozdartą wojną Erigę. Ten kontynent jest siedliskiem egzotycznych gatunków smoków, takich jak żyjące w trawie węże sawannowe, leśne węże nadrzewne czy legendarne bagienne żmije z tropików.
Izabela Trent, będąc wciąż jeszcze niedoświadczoną, młodą panienką, jest przekonana, że jedzie badać smoki. Koniec, kropka. Tymczasem, chcąc nie chcąc, wplątuje się w sam środek politycznej zawieruchy i musi stawić czoło intrygom, plotkom i odmiennym, niż w jej kraju, traktowaniu kobiet (w Eridze, by wymienić tylko jedną niedogodność, muszą one przebywać w odosobnieniu na czas miesiączkowania, więc Izabela nie może wtedy prowadzić badań), a do tego jeszcze musi znosić uciążliwe upały i egzotyczne choroby. Wielkiej odwagi i determinacji wymaga od całej grupy wejście do nieprzebytej dżungli zwanej Zielonym Piekłem. Co ich tam czeka? Czy lady Trent odnajdzie miejscowe odmiany smoków i będzie mogła je badać?
Wiedząc już, jak był skonstruowany tom pierwszy, wiedziałam też, czego się spodziewać po Zwrotniku Węży. Tutaj również mamy do czynienia z pierwszoosobową narracją, wymuszoną pamiętnikarsko-wspominkową formą książki. Główna bohaterka wyrusza na kolejną wyprawę, a czytelnik znów dostaje porcję jej przygód: i przypuszczam, że ten wzór będzie się powtarzał w następnych tomach cyklu. Inna sprawa, czy autorka utrzyma uwagę odbiorcy i czy po pewnym czasie konwencja ta nie stanie się po prostu nudna, ale na razie jest przyzwoicie, choć bez fabularnych fajerwerków. Zwrotnik Węży jest ciekawszy od swojej poprzedniczki, ponieważ kariera naukowa Izabeli Trent nabiera tempa, a jej przygody stają się bardziej niebezpieczne i barwne. Tu po prostu więcej się dzieje, co powoduje, że tę część czyta się przyjemniej niż Historię naturalną smoków. Ciekawym, choć bynajmniej nieoryginalnym zabiegiem jest zderzenie ze sobą dwóch kultur i wynikłe z tego napięcia. Ludy zamieszkujące Erigę są bowiem bardziej prymitywne, ich przewagą jest jednak niezwykła więź ze smokami, zwłaszcza tajemniczymi bagiennymi żmijami. Nasi badacze są więc zmuszeni poznać obcą kulturę, by mieli szansę być dopuszczonymi do badań.
Ciągle jednak nie związałam się za bardzo ani z Izabelą, ani z Tomem czy Natalie. Po dwóch tomach ich sylwetki są wciąż dość mgliste i nie czuję, bym znała ich na tyle, aby mocno przejąć się ich losem. Z tego powodu, choć powieść Brennan czytało mi się dość gładko, mogłam w każdej chwili bez zbytniego żalu odłożyć książkę i nie zastanawiać się, co robią bohaterowie w niebezpiecznej dżungli. To w moim odczuciu największy minus tej książki, w ogólnym rozrachunku całkiem dobrej, ale jednak mało angażującej mnie emocjonalnie. Niemniej moja znajomość z bohaterami się zacieśnia i liczę na to, że w tomie trzecim będzie już ugruntowana i że Marie Brennan zapewni mi tym razem takie emocje, że będę gryźć palce z nerwów. Dobrze natomiast, że w tej historii coraz więcej jest smoków – wszak o nie tu przecież chodzi!
Trzeba pamiętać, że Pamiętniki Lady Trent to raczej obyczajowa historia z wątkiem fantasy w postaci smoków, nie zaś fantastyka czystej wody. Nie ma tu magii, baśniowych stworów (poza smokami, ale elfa czy krasnoluda nie uświadczysz) czy niezwykłych artefaktów. Tutaj nadrzędną rolę spełnia nauka. Na koniec pochwalę stronę graficzną: mam wrażenie, że rysunków było tym razem więcej, co wyszło tej powieści na dobre. Są naprawdę piękne i dodają klimatu Zwrotnikowi Węży!
Drugi tom Pamiętników Lady Trent wciąż mnie nie zachwycił, ale daję tej serii szansę, bowiem wydaje mi się, że to historia, która z tomu na tom będzie coraz ciekawsza. Obym się nie myliła.
Karolina Sosnowska