Obserwowanie nocnego, czystego, rozgwieżdżonego nieba to coś, co chyba nigdy mi się nie znudzi. W tych rzadkich chwilach swojego życia, gdy mam okazję być z dala od miasta lub przynajmniej w miasteczku niewielkim, po zmroku zawsze zadzieram głowę do góry i patrzę w gwiazdy. Każda jedna mnie zachwyca. A gdy jeszcze wypatrzę Jowisza, Wenus, Marsa, zaćmienie księżyca, kometę czy perseidy to już w ogóle jedno wielkie wow. Jestem pełna podziwu dla naszego pięknego nieba i zawsze elektryzuje mnie myśl, że patrzę w głęboką przeszłość (bowiem światło wędruje z prędkością 300 tysięcy kilometrów na sekundę, co oznacza, że nocne niebo, które widzimy, to jego obraz sprzed dziesiątek lat): czyż to nie jest trochę jak magia?! Przy całej mojej miłości do kosmosu i zjawisk w nim zachodzących, bardzo niewiele rozumiem z teorii astrofizyki, dlatego takie książki jak Wakacyjny przewodnik po Układzie Słonecznym to dla mnie coś genialnego!
O co chodzi? Olivia Koski, czyli dyrektor ds. operacyjnych w Guerilla Science oraz Jana Grcevich, z tytułem doktora astronomii i doświadczeniem w badaniu galaktyk karłowatych, oddają w ręce czytelników ni mniej, ni więcej, tylko przewodnik po naszym Układzie Słonecznym. Nie, tytuł nie kłamie! Autorki popuszczają wodze fantazji tylko w jednym punkcie: zakładają, że podróż na każdą z planet naszego Układu Słonecznego jest możliwa. Daje to sposobność do udzielania zabawnych porad, na przykład by odwiedzić biegun północny Jowisza, szczególnie, jeśli kocha się malarstwo Van Gogha (ponieważ pasma chmur wyglądają tam jak z impresjonistycznego obrazu) czy żeby zagrać w spaceballa (kosmiczną odmianę baseballa) na księżycu. Jednak uwaga! To książka popularnonaukowa, i chociaż oczywiście w tej chwili niemożliwe jest odwiedzenie Jowisza czy uprawianie sportu na księżycu, autorki zbadały rzetelnie temat i opisały wszystko w sposób absolutnie zgodny z nauką. Aby grać w softball na naszym satelicie należy więc pamiętać o tym, że w próżni nie będziemy w stanie chociażby rzucić podkręconej piłki, a nasze skafandry muszą być bardzo wytrzymałe, ponieważ rzucona przez nas piłka będzie lecieć bardzo szybko z powodu braku oporu. Obserwowanie chmur na północnym biegunie Jowisza także może być utrudnione z powodu licznych i gwałtownych burz występujących w tym regionie.
Myślę, że widzicie już, czego możecie się spodziewać po tej książce. Tym, którzy szukają naukowej, rzetelnej książki na temat naszego Układu Słonecznego, polecam sięgnąć po inną publikację, jeśli jednak, tak jak ja, chcecie się dowiedzieć czegoś więcej o naszym miejscu we wszechświecie i łatwo zapamiętać wiele ciekawostek dzięki humorystycznemu tonowi, barwnym ilustracjom i zaskakującym pomysłom autorek to Wakacyjny przewodnik po Układzie Słonecznym będzie idealny dla Was. Książka podzielona jest na dwanaście części: najważniejsze są oczywiście te o poszczególnych wakacyjnych destynacjach (są tu opisane wszystkie planety poza Ziemią – wszak na niej mieszkamy – oraz księżyc i Pluton, zaliczony w 2006 roku do planet karłowatych), ale zanim wyruszymy na wycieczkę w kosmos, musimy się przygotować, a treningi dla osób wylatujących w przestrzeń kosmiczną nie są bułką z masłem (wszystkie porady, ćwiczenia i rzeczy, które powinniście zabrać na pokład statku kosmicznego znajdziecie w rozdziale Przygotowanie). A gdy już jesteście gotowi i następuje ta chwila, gdy wsiadacie na pokład, przed Wami jeszcze jeden trudny i bardzo ważny moment: start rakiety. Jeśli tutaj wszystko pójdzie zgodnie z planem, to możecie po raz pierwszy odetchnąć z ulgą: lecicie na wakacje!
Każdy z głównych rozdziałów o punktach docelowych Waszych wczasów jest ułożony według pewnego schematu: najpierw więc mamy tabelkę z wszelkimi najważniejszymi informacjami (na przykład średnicą, masą i kolorem planety, temperaturą, jaka na niej panuje czy jej odległością od Ziemi), a później kolejno poczytamy o pogodzie i klimacie, dowiemy się, kiedy najkorzystniej wyruszyć, jak będzie przebiegała podróż, co rzuci nam się w oczy chwilę po przybyciu, a co odkryjemy przebywając na miejscu trochę dłużej, co koniecznie powinniśmy zobaczyć i na jakie rozrywki możemy liczyć. Wszystko to jest zaś okraszone pięknymi grafikami i rysunkami Steve\’a Thomasa, od których wprost nie można oderwać wzroku! Świetne i pomysłowe są też plakaty kosmicznych biur podróży, zachęcające do wycieczek hasłami (na przykład: Szybuj wysoko na Fobosie. To tylko rzut meteorem od Marsa albo Wenus. Zanurz głowę w chmurach). Czy macie już ochotę lecieć na kosmiczne wczasy? Ja tak!
Najlepsze w tej książce jest to, że dzięki niej dowiadujemy się mnóstwo o planetach, a równocześnie świetnie się bawimy, na co wpływ na prosty język, ogromna wyobraźnia autorek i ich poczucie humoru. Zdecydowanie łatwiej jest zapamiętać, że w pierścieniach Saturna krążą bryłki lodu, składające się prawie wyłącznie z zamrożonej wody, gdy wyobrazimy sobie, że będąc tam na wczasach, pijemy w barze koktajl z dodatkiem kostek lodu pochodzących właśnie z pierścieni tej planety, niż gdy przeczytamy o tym suchą informację w podręczniku do fizyki, prawda? Koski i Grcevich pomogły mi usystematyzować wiedzę o naszym Układzie Słonecznym i jeszcze raz zachwycić się różnorodnością kosmicznych form. Na lot w kosmos bym się chyba nie zdecydowała, nawet, gdyby wycieczki na Wenus, Urana czy Plutona były możliwe, ale gdybym miała możliwość polecieć poza orbitę ziemską czy odwiedzić księżyc? Tu bym się już zastanowiła… Rzut oka na małą niebieską kropkę gdzieś z przestrzeni kosmicznej uczy pokory, pokazuje nam, ludziom, nasze miejsce we wszechświecie i powoduje, że jeszcze mocniej chcemy dbać o tę kosmiczną drobinę, jedyną, na której możemy żyć.
Posłuchajcie dźwięków kosmosu w filmiku poniżej.
Karolina Sosnowska