Wydawnictwo Bellona zasłynęła serią książek o ważnych bitwach. Wydając takie monografie, kompleksowo przybliża się daną bitwę. Gdy zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach, wiedziałam, że muszę ją mieć. Przez Kraśnik przejeżdżałam dziesiątki razy, to miasto dzieli ode mnie kilkadziesiąt kilometrów, wielokrotnie czekałam tam na przesiadkę, jadąc przez miasto pociągiem, czy autem. O tym, że była tam jakaś bitwa, najłatwiej można się dowiedzieć jadąc samochodem, albo busem, bo wzdłuż drogi mamy znaki wskazujące miejsca ważne dla frontu. A jednak w świadomości mieszkańców, bitwa pod Kraśnikiem nie jest ważnym punktem i wiedza o niej nie jest jakoś szeroko rozpowszechniona. Ta książka daje szansę, by to zmienić. Cenowo przystępna, objętościowo – do przeczytania dla każdego. A jak jest z treścią.
Bitwa pod Kraśnikiem była kilkudniową bitwą w sierpniu 1914 roku, już sama ta data pokazuje, że było to jedno z pierwszych starć Wielkiej Wojny i to na terenie Polskie. Starły się tu siły Monarchii Austro-Węgierskiej z siłami Cesarstwa Rosyjskiego. Gdy przyjrzymy się mapie, zobaczymy, że kawałek w głąb Rosji Austria weszła, ówczesna granica pomiędzy tymi krajami przebiegała w okolicy miejscowości Lipa, a konkretnie pomiędzy Lipą a Zaklikowem (zapraszam, w tym miejscu mamy rekonstrukcję historyczną przejścia granicznego). Książka podzielona jest na pięć rozdziałów i chociaż autor we wstępie przybliżając i wyjaśniając motywy przyświecające mu przy pisaniu tej książce, mówi i o tym, że temat nie był zbadany, traktowany po macoszemu to jednak kompleksowo z tematem się rozprawia. Nie znam wielu książek z tej serii, toteż nie wiem czy to powszechna praktyka, ale rozdziały w tej konkretnie książce są napisane logicznie. Najpierw mamy omówienie przedednia bitwy, opisanie tego, co się działo na styku Rosji i Austrii, następnie przedstawiono plany obu armii na tę bitwę. Później autor omawia okolicę, w której bitwa się rozegrała, a następnie przechodzi do jej przebiegu. Brakuje mi nieco konkretnego rozdziału o skutkach tej bitwy. Nie chcę przez to powiedzieć, że te skutki nie są omówione, bo są, ale z piątego, bardzo obszernego rozdziału, można było wykroić szósty poświęcony wyłącznie skutkom. Książka jest wzbogacona fotografiami, mapami, przypisami i indeksami co czyni ją wymarzoną pozycją dla osób prowadzących kwerendę naukową.
Świetnie czyta się takie książki, chociaż ja jestem kiepska w omawianiu bitw, nie ogarniam strategii, nie umiem sobie tego wizualizować, dlatego rzadziej śledzę mapki z poszczególnych etapów, o wiele bardziej trafia do mnie tekst, chociaż czasami jednak staram się czytać i patrzeć na mapę, żeby próbować chociaż sobie to wizualizować. A skoro ta książka trafiła do mnie, to sądzę, że trafi i do Was. I polecam po nią sięgnąć, bo jest zapomnianym, chociaż ważnym epizodem wojny, której setną rocznicę zakończenia obchodzimy!
Katarzyna Mastalerczyk