Puzo jest znany głównie dzięki serii o mafii, o Borgiach zrobiło się głośno dzięki serialowi, o którym brat opowiadał mi z zachwytem. Przyznam się, że serial nie spotkał się u mnie z wielkim entuzjazmem, dla mnie był zbyt wulgarny i chociaż doceniałam aktorstwo i kostiumy, to jednak prędko się poddałam, książka długo przeleżała na półce. Nawet robiłam jedno podejście, kiedyś na studiach, równolegle z serialem. Skończyło się, że i jedno i drugie przegrało w walce o mój czas. Bywa. Tym razem zrobiłam drugie i ostatnie podejście. Czy Mario Puzo jest autorem jednej książki? Jak sądzicie? Czytaliście? Polecacie? Czy warto wchodzić w świat papieskich intryg na najwyższym szczeblu?
Rodzina Borgiów jest już legendarna, byli celebrytami swoich czasów, trzęśli Włochami, dorabiali się majątków, knuli spiski, zdobywali lukratywne stanowiska. Przenosimy się na przełom wieku XV i XVI, do czasów, gdy papieżem zostaje Aleksander VI, czyli Rodrigo Borgia, traktuje dogmat o nieomylności papieża (chociaż ustanowiony czeredy wieki później), bardzo literalnie uważa że wszystkie jego posunięcia są słuszne, bo jest papieżem i nie może się mylić. Posługę papieską traktuje bardzo instrumentalnie, używając jej do zapewnienia synekur swoim bliskim, tkając sieć zależności, aby trzymać w rękach wszystkie ważne urzędy i funkcje. W powieści spotkamy masę prawdziwych postaci, chociaż oczywiście szczegóły fabularne to już fantazja Puzo. W powieści pokazano, jak bezwzględnym człowiekiem jest Rodrigo, jak rozstawia najbliższych po szachownicy, jak obmyśla strategie. Po prostu mieć takiego ojca to skarb.
Borgiowie to jak funkcjonuje ta rodzina, nasuwa skojarzenia z mafią, rozszerzaniem wpływów wszelkimi sposobami, polityczne małżeństwa, polityczne decyzje i chociaż w książce dzieje się wiele, to nie można powiedzieć, że książka porywa. Mnie znużyła. Wprawdzie nie można narzekać na monotonię i intrygi Rodriga są inspirujące ( 😉 ), ale styl tej powieści jest raczej męczący, tak jak Ojca chrzestnego czyta się jednym tchem, tak tę musiałam odkładać i momentami przymuszałam się, by kontynuować lekturę, więc zasadniczo, trzeciego podejścia nie zrobię i będę sceptyczniej podchodzić do twórczości Puzo, bo na bank jeszcze coś kupiłam zwabiona nazwiskiem.
Oczywiście jest świetne studium intrygi, składania partykularnych interesów na ołtarzu korzyści określonej zbiorowości i gdyby styl był nieco bardziej porywający, zaliczyłabym zapewne tę powieść do najlepszych, jakie czytałam, a tak – było po prostu przeciętnie. Nie miałam jakiegoś wielkiego cierpienia, ale też daleko mi do entuzjazmu.
Katarzyna Mastalerczyk