\”O miłości\” to kolejny, trzeci już, wybór twórczości Charlesa Bukowskiego dokonany przez Lindę Lee Bukowski, wdowę po pisarzu. Poprzednie zbiorki, czyli \”O pisaniu\” i \”O kotach\” również zostały wydane przez Oficynę Literacką Noir sur Blanc. W \”O miłości\” znajdziemy wiersze Buka, które zostały wiernie odtworzone z maszynopisów pisarza oraz (rzadziej) z czasopism, w których zostały swego czasu zamieszczone. Starano się przy tym nie ingerować w ich treść, zmiany redakcyjne ograniczając do minimum, co zresztą skrupulatnie zaznaczono i wypunktowano w Źródłach na końcu książki. Co ma do powiedzenia o miłości Charles Bukowski? Czy można o niej powiedzieć coś świeżego? Czy da się nie popaść przy tym w banał?
Charles Bukowski pisze o tym uczuciu na swój specyficzny sposób: nie ma tu więc miejsca na czułostkowość, nadmierne słodkości, róże i całusy. Miłość jest tu często trudna i bolesna, jak w wierszu \”Dla Jane: z całą moją miłością, której było za mało\”, w którym poeta wspomina zmarłą ukochaną; czasem jest wyczekiwaniem od spotkania do spotkania, gdy pomiędzy nimi świat zdaje się stawać w miejscu: \”Od tamtej chwili – do tej… / według ichniego pomiaru mogły minąć lata, / ale w głębi mojej pamięci tylko to jedno zdanie – / tyle jest dni / kiedy życie staje, hamuje i siada / i czeka jak pociąg na torze\”. Jest też tu miejsce na miłość czułą i tkliwą, uczucie ojca do córki, której Buk chciałby ofiarować wszystko, co najlepsze, choć wie, że nie jest wzorowym tatą, bo wciąż będzie pił i grał na wyścigach konnych, ale jednak: \”karmię ją: / podaję / łyżeczką: / dom w Beverly Hills / i żeby nigdy nie potrzebowała zasiłku dla bezrobotnych / ani nie sprzedała się temu kto da / więcej / nigdy nie pokochała żołnierza ani żadnego innego / mordercy\” (\”wiersz dla mojej córki\”). Wreszcie dużo tu miłości cielesnej, brudnej, zaistniałej po alkoholu, z przypadkową kobietą poznaną na przykład na dworcu autobusowym (\”śpiąca\”) czy niezrównoważoną alkoholiczką Sally, jedną z partnerek Bukowskiego (\”miłość\”).
A jeśli poeta miałby dać definicję czym jest miłość, to proszę, oto ona:
(…)
miłość to klucz do mieszkania
zgubiony po pijaku
miłość dzieje się przez jeden dzień w
roku
przez jeden rok na dziesięć
miłość to zmiażdżone koty
wszechświata
miłość to stary gazeciarz na
rogu
zrezygnowany
(…)
Charles Bukowski to nie jest twórca dla każdego. Śmiem buńczucznie twierdzić, że trzeba trochę w życiu przeżyć, by go zrozumieć – mówię tu o emocjach, które wyłaniają się z jego wierszy, nie zaś o tym, że jego utwory są napisane skomplikowanym językiem (co to, to nie, nic bardziej dalekiego od prawdy!). Szczególnie w jego twórczości poetyckiej widać, że Buk to nie jest pisarz dobry jedynie dla nastolatków i że nie opowiada on wyłącznie o chlaniu i zaliczaniu panienek. Bukowski pisze po prostu o życiu, życiu nędznym, \”przez małe ż\”, jak to sam kiedyś określił w wywiadzie. Nie znajdziemy tu upiększania się, przyozdabiania w fałszywe, barwne piórka: to autor, który jak żaden inny w swoich dziełach przedstawia własne życie w proporcji niemal 1:1. Tylko w przypadku poezji Buka nie boję się napisać, że podmiot liryczny = autor, przed czym przestrzegały mnie wszystkie szkolne polonistki. Fakt, każdy tekst to kreacja, ale w przypadku Charlesa Bukowskiego naprawdę cienka warstwa dzieli twórcę i dzieło.
Obecnie mogę już powiedzieć, że trochę autora poznałam: za mną dwa jego zbiorki zebrane, dwie powieści i książka z wywiadami, przede mną jeszcze sporo utworów poetyckich i prozatorskich. Jest coś niezwykle przyjemnego i satysfakcjonującego w znajomości więcej niż jednego czy dwóch dzieł autora, kiedy nagle zauważamy, że zaczyna się nam wyłaniać szerszy jego obraz, że lepiej go rozumiemy i możemy przerzucać w głowie różne powracające w jego twórczości tematy czy nastroje. Tak właśnie mam obecnie z Bukowskim: twórcą i człowiekiem, który zawsze czuł się osobny, niepasujący, samotny. Jak sam mówił, \”znał tylko narkomanki, alkoholiczki, kurwy, byłe prostytutki, wariatki\”, przez większość życia nie zaznał tego głębokiego zrozumienia, które łączy czasem dwójkę ludzi. Dopiero ostatnia żona Linda dała mu to, czego potrzebował i co znalazł, choć wcale tego nie szukał.
Zbiór \”O miłości\” z pewnością jest lepszy, niż \”O kotach\”: to świetny przekrój przez twórczość poetycką Charlesa Bukowskiego. W przeciwieństwie do tamtego, ten nie jest skompilowany z odrzutów, pochodzi z różnych tomików poetyckich autora i daje wgląd w jego wrażliwość (tak, Buk ją posiada!) oraz pozwala poznać jego wyjątkowy styl. Po skończeniu lektury nie pozostaje nic innego, jak sięgnąć po kolejny tytuł Bukowskiego, bo tu apetyt rośnie w miarę… czytania!
Karolina Sosnowska