Stephena Hawkinga prawdopodobnie nikomu nie trzeba przedstawiać, a Rogera Penrose\’a? Ten naukowiec nie jest już tak znany, aczkolwiek równie mocno zasłużył się nauce jako brytyjski fizyk i matematyk. Można śmiało rzecz, że ta dwójka to najsłynniejsi fizycy na świecie, dlatego książka, w której obaj debatują nad naturą czasu i przestrzeni, wydaje się być istną gratką dla umysłów ścisłych. I… w tym przypadku niestety muszę stwierdzić, że zdecydowanie książka ta nie jest przeznaczona dla laików. Jako naukowiec mogę śmiało, aczkolwiek nieco kolokwialnie stwierdzić – czytanie tego to był hardcore.
Przyznaję, że mimo wszystko to biologia jest bliższa mojemu sercu, ale jednak nadal uważam, że wszystkie nauki ścisłe są ze sobą mocno powiązane. Matematyka zawsze działała na mnie odstresowująco, a fizyka miała wydźwięk fascynacji, choć zdecydowanie jest to chyba jedna z najtrudniejszych do zrozumienia dla mnie dziedzin. Owszem, zawsze chętnie się zagłębiałam w różne jej działy, najlepiej wspominam termodynamikę, ale ostatnio \”w modzie\” jest tematyka mechaniki kwantowej. I to właśnie głównie w tym obszarze możemy się obracać, gdy sięgamy po lekturę \”Natura czasu i przestrzeni\”.
To nie jest łatwa książka, wręcz przeciwnie – mnóstwo teorii, skomplikowanych wzorów, typowo naukowy język, bez zbędnych upiększeń czy dodatkowych ubarwień. Aby faktycznie zrozumieć, co Penrose i Hawking chcą nam przekazać i nad czym debatują, należy mieć sporą wiedzę z zakresu fizyki. Trzeba tę książkę czytać w ciszy i skupieniu, bo inaczej niż tego nie będzie. Choć pozycja ta liczy sobie zaledwie 200 stron, to wierzcie mi, że jest w niej ogrom pokaźnej i niełatwej wiedzy. Na końcu można znaleźć bibliografię, która przekierowuje nas do wielu artykułów naukowych, nie tylko autorstwa Hawkinga czy Penrose\’a.
Część rozdziałów została napisana przez Stephena Hawkinga, część przez Penrose\’a, a traktują one na temat czarnych dziur, czasoprzestrzeni, szeroko pojętej mechanice kwantowej, a także o kwantowej kosmologii. Zwieńczeniem tak zaprezentowanej wiedzy jest coś w stylu debaty, która stanowi tutaj finałowy rozdział całej tej przygody. W książce tej nie brakuje różnego rodzaju schematów i skomplikowanych wzorów matematycznych, i aż chciałoby się napisać, że ułatwiają one nieco zrozumienie tego, o czym czytamy w tekście, to w tym przypadku nie do końca można to pojmować w taki sposób – one są po prostu odzwierciedleniem tego, o czym piszą autorzy, ale i tak nie pomogą one komuś, kto nie ma już pewnej wiedzy z tego zakresu. Aczkolwiek trzeba przyznać, że całość wygląda naprawdę kompleksowo.
Zdecydowanie jest to książka, którą mogę polecić pasjonatom fizyki i mechaniki kwantowej, ale na pewno nie powinny po nią sięgać osoby, które dopiero raczkują w tych dwóch dziedzinach. To wartościowa publikacja, ale zdecydowanie jedna z trudniejszych, wymagających od czytelnika całkowitego skupienia, myślenia i wiedzy.
Magdalena Senderowicz