\”Wyspa ostatniej nadziei\” Lynne Olson to historia II wojny światowej, opowiedziana z perspektywy polityki europejskich rządów na uchodźctwie w Wielkiej Brytanii oraz samej Wielkiej Brytanii. Już sama koncepcja przedstawienia tematu w świetle emigracji władz europejskich jest godna uwagi, nieco odmienna od większości publikacji. Relacje z czasów II wojny światowej skupiają się zwykle na polach walki, holokauście, bezpośrednim doświadczeniu wojny. Tutaj oczywiście również nie udało się tego uniknąć, jednak uwaga nakierowana jest na ten fragment świata, który z racji wyspiarskiego charakteru najdłużej mógł cieszyć się relatywnym bezpieczeństwem. A właściwie nie tyle na sam ląd, co na znaczenie tamtejszych rozgrywek dla reszty ogarniętego wojną świata.
Opowieść rozpoczyna się od przedstawienia sytuacji poszczególnych krajów w momencie ataku Niemiec i okoliczności ewakuacji ich władz. W dalszej części dowiadujemy się o tym, jak odnajdowały się w Londynie emigracyjne rządy, żołnierze i zwykli obywatele, którym udało się zbiec z okupowanych ojczyzn. W następnych rozdziałach autorka przedstawia działania MI5, MI6, SOE skupiając się na współpracy tych organizacji z poszczególnymi państwami europejskimi oraz działania ruchów oporu w tych państwach. Pisze również o roli radia BBC i jego wpływu na morale obywateli okupowanych krajów, czy wręcz koleje wojny. W dużej mierze skupia się jednak w swojej książce na działaniach wojennych, stosunkach międzynarodowych, politycznych rozgrywkach.
Olson zdaje się próbować zrozumieć intencje i punkty widzenia różnych krajów alianckich, zwłaszcza tych mniejszych, często niedopuszczanych do głosu – jak Polska i Czechosłowacja. I tu zachodzi pewne nieporozumienie, bo niejednokrotnie spotykałam się z opinią o niezwykle propolskim nastawieniu autorki, która już wcześniej pisała o roli polskich lotników w Bitwie o Anglię. Wydaje mi się, że tak już jesteśmy zmęczeni kłamstwami na temat Polski, że każdą próbę napisania prawdy o naszym kraju przyjmujemy za nadzwyczajne wyrazy uznania. Choć powiedzmy sobie wyraźnie: pomiędzy chęcią pisania prawdy a poznaniem prawdy jest jeszcze pewna przestrzeń. Tymczasem Lynne Olson po prostu próbuje przedstawić zagadnienie z różnych perspektyw, uczciwie. Czy jej się to udało – cóż, nie do końca. Niemniej wszelkie braki wynikają tu – jak mniemam – z niepełnej wiedzy autorki, nie sądzę, by próbowała robić tu politykę. I nie zgadzam się, że książka jest propolska – gdyby taką miała być, autorka bardziej pochyliłaby się nad naszą historią i uniknęłaby pewnych przemilczeń – nie twierdzę, iż celowych – w przedstawianych wydarzeniach.
Znakomita jest tu rola tłumacza. Książka w polskiej wersji językowej – nie znam oryginału – jest naprawdę na poziomie językowym dobrze przyswajalna. Ale nie tylko na to warto zwrócić uwagę, w przypadku tej publikacji. Tłumacz, Sławomir Kędzierski, zachował czujność i wzbogacił książkę o własne przypisy, uzupełniając część luk, przemilczeń, czy nieścisłości. Ciekawam, czy autorka weźmie je pod uwagę w ewentualnych kolejnych wydaniach.
\”Wyspa ostatniej nadziei\” napisana jest całkiem przyzwoicie, a jej treści dobrze zorganizowane. Wzbogacanie opowieści anegdotami – ilustrującymi na przykład stosunek Brytyjczyków do obcokrajowców – dodaje publikacji uroku. Autorka co prawda ma przed sobą jeszcze wiele odkryć historycznych, wiele nauki, a jeśli dobra wola i pragnienie rzetelności – o jakie ją podejrzewam – są prawdziwe, być może doczekamy wersji poprawionej i uzupełnionej. Książka czyta się dobrze i z pewnością można tu znaleźć sporo interesującej treści, aczkolwiek nie odkrywczej – nie dowiemy się stąd niczego, czego wcześniej nie rozważyliby już badacze wyższego kalibru.
Iwona Ladzińska