\”Detektyw Łodyga na tropie zagadek fizycznych\” to już kolejna książeczka edukacyjna dla ciekawskich dzieciaków. Głównym jej bohaterem jest śmieszny ludek z programów edukacyjnych dla dzieci. Programy te są bardzo ciekawe, sam Detektyw Łodyga – nieco mniej. I choć poprzednia książeczka, dotycząca zagadnień przyrodniczych wzbudziła we mnie pewne poczucie niedostatecznego wykorzystania potencjału, sam zamysł i tematy jakimi każą się zielonemu ludkowi interesować jego twórcy, zadecydowały o kolejnym podejściu do tej serii. Tym razem na tapecie znalazły się zagadki fizyczne.
Książeczka konstrukcją przypomina \”Detektywa Łodygę na tropie zagadek przyrodniczych\”. Tutaj również mamy kilka krótkich scenek, w których dzieci wzywają na pomoc swoich rozterek naukowych – tym razem związanych z fizyką – Detektywa Łodygę. Po nich następują wyjaśnienia zielonego mądrali i praktyczne doświadczenie, na podstawie którego przedstawia on techniczne aspekty zjawiska. Na kolejnych stronach doświadczenie jest opisane w punktach i przedstawione na rysunkach. Po każdym z takich punktów pozostawiono cztery strony – niezupełnie \”czyste\” – \”szkicownika\”.
Opowiadania nie są dziełami sztuki literackiej, acz niepozbawione pewnego poczucia humoru. Wciąż wydają się nieco miałkie. Wyjaśnienia Detektywa Łodygi z kolei nie są dość precyzyjne, wydaje się, że niektóre maluchy mogą mieć problem z wystarczającym zrozumieniem tematu. Tu z pomocą na szczęście przychodzą praktyczne doświadczenia proponowane przez Detektywa. W większości są one ciekawe i bardzo proste i choć niektóre z nich wydają się – być może z racji kompromisu z tąż prostotą – niedopracowane, wyjaśniają więcej niż same słowa. W ogólnym rozrachunku książeczka jest dość ciekawa i z pewnością ma szansę czegoś nauczyć młodych czytelników.
Książeczka jest całkiem ładna. Tekst wydrukowany dużą czcionką, zapewne dla młodych, niewprawnych oczu. Przeszkadzają nieco natomiast pogrubienia wypowiedzi bohaterów, rozpraszające wzrok. Cieszą z kolei proste, czytelne ilustracje i oprawa graficzna stron \”szkicownika\” – choć wciąż nie wyjaśniono czemu ów szkicownik ma służyć. Co ważne jednak od strony wizualnej – zastosowano tu stonowane barwy, nie rażące pstrokacizną.
Podsumowując, książeczka jest całkiem ciekawa i warta uwagi. Pomimo pewnych niedociągnięć i uwag, idea jest zdecydowanie pozytywna i ma szansę nie pozostać bezowocna. Z pewnością skłania do kreatywnego spędzania czasu i ożywia naukę. Wciąż jednak uważam, że potencjału nie wykorzystano w pełni.
Iwona Ladzińska