Po latach przygotowań Isabela Camherst wyrusza na kolejną wyprawę. Tym razem zamierza odbyć podróż dookoła świata, aby zbadać wszelkie istniejące odmiany smoków w ich naturalnych środowiskach. Towarzyszy jej najbliższy współpracownik Tomas Wilker oraz dziewięcioletni już synek, Jacob. Wyprawa została zaplanowana w najdrobniejszych szczegółach, życie po raz kolejny okazuje się jednak pełne niespodzianek i nieustraszona podróżniczka zmuszona jest stawiać czoła nie tylko sztormom i atakom węży morskich, ale i intrygom na najwyższych szczeblach władzy. Nie udaje się jej zrealizować wszystkich początkowych zamierzeń, dokonuje jednak rewolucyjnego odkrycia, które rzuca nowe światło na historię smoków.
Polubiłam opowieść o Isabeli Camherst od pierwszych stron Historii naturalnej smoków, a kolejne tomy cyklu tylko mnie w tej sympatii utwierdziły. Zwrotnik węży nie przykuwał wprawdzie uwagi w takim stopniu jak pierwsza powieść z serii, w Podróży \”Bazyliszka\” Marie Brennan zdecydowanie wraca jednak do formy i serwuje czytelnikowi pierwszorzędną historię przygodową ze sporym dodatkiem smoczej fantastyki. Uwagę zwraca już świat przedstawiony – niby całkowicie różny od realnego, a jednak ewidentnie stworzony na jego podobieństwo. Tropienie owych zbieżności sprawiało mi frajdę już w Zwrotniku węży, przy Podróży \”Bazyliszka\” natomiast moja dusza orientalisty oszalała z zachwytu, Marie Brennan zabrała bowiem swoją bohaterkę w podróż po Azji. Widać, że autorka włożyła sporo pracy w opanowanie wiedzy o systemach językowych tego rejonu świata – wiedzy może nieco powierzchownej, wystarczającej jednak do wykreowania intrygującego uniwersum. Sama Isabel wzorowana jest bezsprzecznie na takich słynnych badaczkach jak Ruth Benedict czy Margaret Mead – pierwszych antropolożkach, które w dodatku porzuciły tzw. antropologię gabinetową i ruszyły w teren. Panią Camherst wciąż cechuje szalony głód wiedzy i trudna do opanowania ciekawość smoczego życia, jej skłonność do ryzyka zostaje jednak nieco stępiona przez obecność syna – młoda wdowa doskonale zdaje sobie sprawę, że raz utracony autorytet rodzicielski trudno będzie odzyskać, a niefrasobliwe rzucanie się w objęcia każdej kolejnej przygody niewątpliwie do takiej sytuacji prowadzi. Isabela wyraźnie dojrzewa, co przejawia się przede wszystkim w akceptacji faktu, że nigdy nie zaspokoi społecznych oczekiwań i nie stanie się stateczną matroną z wyższych sfer. Zaczyna też rozumieć, że bycie matką ie musi oznaczać rezygnacji z własnych marzeń i potrzeb, także tych cielesnych. Pani Camherst jest postacią fikcyjną, w dodatku bohaterką powieści fantastycznej, nie ma chyba jednak pracującej kobiety, która nie rozumiałaby jej rozterek. Wątki feministyczne Marie Brennan przemyca w sposób raczej dyskretny i wyważony, tak że w żadnym momencie nie dominują one nad przygodową fabułą. Byłoby to zresztą dość trudne, akcja jest bowiem znacznie bardziej dynamiczna niż w poprzednich tomach serii, do czego bez wątpienia, przyczyniła się częsta zmiana miejsca przebywania Isabel i jej drużyny.
A co ze smokami? Są, i to w znacznej ilości, tak że nawet maruderzy rozczarowani ograniczoną obecnością tych istot w poprzednich powieściach cyklu powinni wreszcie poczuć się usatysfakcjonowani. W Podróży \”Bazyliszka\” Isabela Camherst napotyka węże morskie, ogniste jaszczurki, smocze żółwie i wiele innych smokopodobnych stworzeń, na nudę nie można więc narzekać – wciąż jednak nie jest to powieść dla czytelników oczekujących, że smoki będą wylatywać z co drugiej strony. Nie taki był cel autorki i bardzo dobrze, wysokiej jakości fantastyki jest bowiem na rynku całkiem sporo, fantastyka podróżnicza należy natomiast do rzadkości. Zwłaszcza tak dobrze napisana i okraszona tak wyjątkowym poczuciem humoru jak Podróż \”Bazyliszka\”.
Blanka Katarzyna Dżugaj