Jean Grey nigdy nie była moją ulubioną X-menką, jednak przyznaję szczerze, że to niestety wina tego jak fatalnie (moim zdaniem) została odwzorowana (przez Famke Janssen) w filmach o tych superbohaterach. Za to Phoenix, czyli mroczne i bardzo niebezpieczne alter ego Jean, choć również nigdy nie wzbudzała mojej sympatii, jest dla mnie postacią dużo ciekawszą, nic więc dziwnego, że po udanej adaptacji komiksu Wojna bohaterów Stuart Moore sięgnął właśnie po Mroczną Phoenix.
W obliczu zagrożenia Jean Grey podejmuje desperacką decyzję by kosztem własnego życia uratować swoich przyjaciół. Kobieta uważa, że jej moc jest na tyle silna by dać jej choć cień szansy na przetrwanie rekordowego rozbłysku słonecznego. Inni mutanci znajdujący się na pokładzie wahadłowca, nie są co do tego przekonani, jednak sytuacja nie daje im zbyt dużego pola manewru i chcąc nie chcąc, muszą się poddać decyzji Jean. W wyniku tej katastrofy budzi się Phoenix, czyli siła drzemiąca głęboko w podświadomości Jean. Phoenix jest wszechmocna i bardzo niebezpieczna, jednak Jean zdaje się do pewnego stopnia nad nią panować. Do czasu… są bowiem tacy, którzy chcieli by wykorzystać Phoenix do własnych celów. Są tacy, którzy chcieliby ją zgładzić. A ci, którzy kochają Jean Grey, będą próbować zrobić wszystko by opanować tę moc, nie niszcząc przy tym swojej przyjaciółki. Od ich powodzenia zależy nie tylko życie Jean, ale także losy wszechświata.
Nie jest to historia od której warto zacząć przygodę z uniwersum Marvela – sam komiks i historia Phoenix nie należą do prostych, toteż Saga Mrocznej Phoenix – powieść – będzie raczej gratką dla miłośników i znawców tematu, niemniej jednak czyta się ją z ogromną przyjemnością, i jeśli tylko ktoś ma ochotę zaryzykować, to moim zdaniem warto.
Sama historia, tak jak w przypadku Wojny bohaterów nie jest oddana w skali jeden do jednego, a zabieg tej jedynie ją wzbogaca, nie modyfikując jej nadto. Rozdziały są krótkie, akcja rozwija się wręcz błyskawicznie i jedyną niedogodnością będzie ewentualna czytelnicza niewiedza dotycząca zależności i relacji między bohaterami. Sama Jean nieco zyskała w moich oczach, jako bohaterka jest bowiem tutaj dość interesującą postacią, jednak nadal nie przebija się na czołówkę ulubionych mutantów, za to dzięki tej powieści czytelnicy mogą się o nich dowiedzieć czegoś więcej, tym bardziej, że właśnie taka forma literacka umożliwia pogłębienie psychologii postaci.
Dla miłośników mutantów i Marvela pozycja obowiązkowa!
Żaneta Fuzja Krawczugo